niedziela, 15 listopada 2020

Deca-Dence - bo świat to jedna wielka gra [RECENZJA - CHIŃSKIE BAJKI]

Źródło: https://cutt.ly/9g9DPVq

Co mogłoby się stać gdyby połączyć Summer Wars, Attack on Titan i podlać to wszystko szczyptą Tengen Toppa Gurren Lagann? Na to pytanie spróbowali odpowiedzieć twórcy ze studia Nut. Czy to co nam zgotowali jest zaledwie potworkiem Frankensteina czy godnym uwagi dziełem?

O Deca-Dence po raz pierwszy usłyszałem gdzieś tak w momencie opublikowania pierwszego zwiastuna. Puściłem jednak wtedy całość mimo uszu, nic nie przykuło mojej uwagi. Ot, kolejne anime jakich pełno sezonowo, nie ma sobie co zaprzątać nim głowy. Zaczęło wychodzić, a ja dalej uporczywie je ignorowałem, wyszły wszystkie odcinki i dalej nic. 

W pewnym momencie jednak w jakimś podcaście usłyszałem porównanie Deca-dence do Tengen Toppa Gurren Lagann, a rozmawiający mówili o nim jako o jednym z lepszych anime w sezonie. Coś wtedy "zaskoczyło" i uznałem, że skończę sobie na spokojnie oglądać Shiki, sprawdzę zwiastun i "a może". Dwanaście odcinków to w końcu nie tak wiele, zawsze mogę porzucić oglądanie po kilku pierwszych. I o matko z córką, ależ ja się cieszę, że jednak dałem się zanurzyć w tym świecie.

Źródło: https://cutt.ly/Cg9Fz67

Ziemia, daleka przyszłość. Ludzkość jest dziesiątkowana przez tajemnicze istoty zwane Gadollami. Ostatni ocalali chronią się w ogromnych mobilnych fortecach - tytułowych Deca-dence - próbując jakoś utrzymać się przy życiu. Mieszkający na górnych piętrach Gearzy ścierają się na froncie z siłami wroga, a zwani Tankerami ludzie z tych dolnych zazwyczaj po prostu zapewniają im wsparcie "na tyłach", dbając o fortecę czy przetwarzając zasoby.

Właśnie jednym z Tankerów jest nasza główna bohaterka: Natsume. Jej największym marzeniem jest wyruszyć razem z Gearami do walki. Jej podanie do oddziału walczących Tankerów nie zostaje jednak  rozpatrzone pozytywnie, a zamiast tego otrzymuje przydział jako...osoba sprzątająca Deca-dence. Pod przewodnictwem gburowatego Kaburagiego - który od początku sprawia wrażenie kogoś, kto "wie więcej" - Natsume rozpoczyna swoją pracę. W wyniku niespodziewanego ataku Gadolli życie naszej bohaterki znajduje się jednak w niebezpieczeństwie, a osobą, jaka przybywa jej na ratunek jest nie kto inny, a Kaburagi właśnie. Od tej pory dziewczyna nieustannie będzie wierciła mu dziurę w brzuchu o możliwość szkolenia się, aż ten w końcu się zgodzi.

Źródło: https://tiny.pl/72tk1

Brzmi to wszystko sztampowo i jakbyście już z milion razy oglądali filmy/anime/grali w gry o podobnych założeniach? Jeżeli tak to w tej chwili was zaskoczę: jest takie tylko w trakcie pierwszego odcinka. Co jest tym "wielkim plot-twistem" nie mam zamiaru wam w tym tekście zdradzać i tak samo celowo nie będę załączał zdjęć "z tamtej części". Jeżeli chcecie ominąć wszelkie spoilery, radzę wam także nie oglądać openingu aż do końca pierwszego epizodu. 

Deca-Dence bardzo zgrabnie miesza motywy z różnych popkulturowych dzieł (i tutaj spoiler bez kontekstu: Matrix), nie tylko anime. Dostajemy epickie walki rodem z Ataku Tytanów i odjechane akcje niczym w Tengen Toppa Gurren Lagann. Bohaterowie do walki z Gadollami wykorzystują sprzęt nieco przypominający w założeniach ten z jakiego korzystają Eren i spółka w trakcie walk z tytanami, o wiele jednak bardziej...mobilny? To dobre słowo? Walki w opisywanym anime toczą się w większości z naprawdę ogromnymi wrogami, a kiedy już do jakiejś dochodzi to ciężko oderwać oczy, tyle na ekranie się dzieje. Kiedy to wszystko otoczone jest świetną muzyką skomponowaną przez Masahiro Tokudę, to aż chce się to wszystko oglądać.

Źródło: https://tiny.pl/72t6s

Pomimo widowiskowości i całej tony akcji, nie ona była jednak tym co mnie całkowicie kupiło, a założenia świata i postacie. O ile o tych pierwszych za wiele bez spoilerowania nie mogę wam powiedzieć, tak Natsume jak główna bohaterka kupiła mnie od pierwszych chwil. Pełna energii, zadziorna, sympatyczna i nieco zbyt łatwowierna, jest chodzącym wulkanem energii i osobą jakiej perypetie śledzi się z niekłamaną przyjemnością. Całość będzie się jednak skupiać w dużej mierze na Kaburagim i to właśnie z jego perspektywy będziemy poznawać zarówno Natsume jak i świat przedstawiony. A poznawać jest co, bo Deca-Dence co rusz rzuca w nas nową informacją czy próbuje czymś zaskoczyć. Uniwersum jest tutaj całkiem barwne, ale znowu: bez spoilerów za wiele wam powiedzieć nie mogę. 

Poza Natsumie i Kamuragim przyjdzie nam poznać także wiele innych barwnych indywiduów, w tej roli głównie dawni "towarzysze" Kamuragiego. Z czasem antenowym dla nich będzie co prawda różnie, ale każdy dostanie chociaż chwilkę dla siebie. A jest to dosyć barwna, szalona ferajna, nie tylko pod względem charakterów, ale i...a zresztą, sami zobaczycie.

Przy tym wszystkim nieco boli liczba zaledwie 12 odcinków. Fabuła powstała na kanwie scenariusza własnego studia Nut, ale z jakiegoś powodu i tak odniosłem wrażeni, że czy to przez czas czy budżet było to nieco za mało. Momentami fabuła pędziła na złamanie karku i nie starczało czasu, aby rozszerzyć potencjalnie ciekawe wątki. Gdyby tak z całości zrobić 24 odcinki wszystko zagrałoby super, nawet jeżeli zagęszczenie akcji na epizod nie byłoby tak duże. Zresztą i pod tym względem bywa różnie, bo po początkowym zachwycie i widowiskowości w kilku pierwszy odcinkach końcówka...nieco mnie pod tym względem zawiodła. Nie zrozummy się źle, dalej było na co patrzeć. Spodziewałem się jednak nieco więcej, a tak było "no ok". 

Źródło: https://tiny.pl/72rrw

Co naprawdę za to czaruje, to oprawa wizualna i muzyka. O tej drugiej już wspomniałem - i nie spodziewałem się, że będzie aż tak dobrze - ale ta pierwsza jest czymś co naprawdę mocno mnie zaskoczyło. Przez większość czasu wszystko wygląda jak w takim no "standardowym" anime, schludnie, ale bez szału. Na początku jednak użyłem porównania do Summer Wars i tyczyło się ono głównie oprawy właśnie. Jeżeli oglądaliście to arcydzieło Hosody, to wiecie, że poza "klasycznymi" perypetiami w "prawdziwym" świecie, sporo akcji miało miejsce w fikcyjnym systemie OZ, a postacie zaczynały wyglądać niczym szalone Digimony. Tutaj jest podobnie, ale posunięte nawet jeszcze o krok dalej. Z powodu możliwych spoilerów zdjęć takich tutaj jednak nie umieszczę, dajcie się zaskoczyć. Niektórych taki kontrast może odrzucić, dla mnie jednak wszystko zagrało idealnie.

Źródło: https://tiny.pl/72rgm

Deca-Dence było dla mnie jednym z milszych zaskoczeń w ostatnim czasie. Anime nie będące adaptacja żadnej mangi czy książki, a dzieło w pełni oryginalne, nawet jeżeli tu czy tam czerpie z innych dzieł kultury, tak stylistycznie jak i pod względem fabuły. Twórcy mieli spore jaja, próbując sprzedać nam coś takiego i niezmiernie cieszy mnie to, że nawet pomimo kilku potknięć po drodze, dostarczyli mi 12 odcinków naprawdę przedniej zabawy. Wam też radzę spróbować, nie zrażajcie się tylko ewentualnie zwiastunem: całość dostarcza o wiele więcej niż jest tam pokazane. 

Tytuł polski/angielski: Deca-Dence
Tytuł oryginalny: Deca-Dence
Rok produkcji: 2020
Typ: seria TV
Ilość odcinków: 12
Czas trwania odcinka: 24 minuty
Studio odpowiedzialne za produkcję: NUT

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz