niedziela, 11 kwietnia 2021

Sekret księgi z Kells - Níl sa saol seo ach ceo [RECENZJA - INNE]

Źródło: https://tiny.pl/r2j8j

Irlandia z okresu przed nastaniem chrześcijaństwa była krajem pełnym niesamowitych legend i mitów, które do tej pory odbijają się echem w życiu mieszkańców. Niekoniecznie znane szerszemu gronu tak bardzo, jak mity greckie czy nordyckie, ale kryjące w sobie potencjał na przerobienie ich na wiele pięknych historii. Studio Cartoon Saloon udowadnia, że nie są to zaledwie czcze słowa.

"Taki stary koń, a dalej bajki ogląda" - nie zliczę, ile razy podobne teksty słyszałem. Zazwyczaj osoby mówiące tak odnoszą się do anime, ale czasami i "łapnie" się mnie na oglądaniu bardziej klasycznych filmów animowanych. Ciężko jednak nie nabrać ochoty na nową produkcję Pixara czy coś spod dłuta twórców z Laiki (Koralina, Kubo i Dwie Struny). Jakoś tak jednak omijały mnie zawsze - poza świetnym netflixowym Żywicielem - filmy od studia Cartoon Saloon. Uznałem, że jak nadrabiać to od początku i tym sposobem kilka dni temu obejrzałem pierwszy z "trylogii irlandzkiej" (na który składają się opisywana tutaj produkcja oraz Sekrety morza i Sekret wilczej gromady; doceniam zresztą jak w polskim tłumaczeniu "upodobniono" do siebie tytuły, jak raz te zmiany dały coś dobrego) film - Sekret księgi z Kells

Nie do końca wiedziałem czego się po nim spodziewać, ale całkowicie kupił mnie już obejrzany na YouTube zwiastun. Był tajemniczy i lekko mroczny, mocno baśniowy. Nie jednak "bajkowo baśniowy", ale tak mistycznie, w stylu starych podań i legend. Uroku całości dodawała bardzo nietypowa oprawa wizualna, tylko mocniej podkreślająca tajemniczy klimat. Niedługo po zobaczeniu trailera byłem już po seansie samego filmu i cóż mogę powiedzieć - zapowiedź była zaledwie preludium do jednej z najlepszych animacji, jakie przyszło mi oglądać w przeciągu ostatnich kilku lat.

Źródło: https://tiny.pl/r26q1

Akcja Sekretu księgi z Kells jest osadzona - jak można w sumie domyślić się po tytule - w Opactwie Kells w Irlandii. Mamy 9 wiek, a kraj jest pustoszony najazdami Wikingów. Cellach - opat bractwa - buduje wokół swoich ziem ogromne mury, chcąc schronić wszystko przed grabieżą. Pod jego opieką do pracy w skryptorium przyucza się młody, ciekawy świata Brendan. Młodzieniec podsłuchuje rozmową kilku mnichów, z której dowiaduje się o bracie Aidanie, autorze Księgi z Iony, który ma rzekomo być w posiadaniu niesamowitego woluminu, mogącego zmienić ciemność w światło.

Wspomniany już brat Aidan szybko pojawia się w Kells (jego opactwo zostało zniszczone w wyniku najazdów Wikingów). Wiedząc, że mnich ma ze sobą słynną księgę, Brendan zakrada się do skryptorium, chcąc ją "podejrzeć". Aidan oczywiście nakrywa psotnika, ale widząc w nim "to coś" uznaje, że...może pomóc mu dokończyć księgę. Jego pierwszym zadaniem ma być zdobycie materiału potrzebnego do wytworzenia tuszu, a w tym celu będzie musiał udać się za mur.

Źródło: https://tiny.pl/r238h

Jak już wspomniałem wcześniej, Sekret księgi z Kells jest czymś absolutnie "mityczno-magicznym". O ile ogólny zarys opowieści może brzmieć dosyć banalnie (wiadomo, że skoro mamy duży mur, to będzie w końcu trzeba za niego wyjść, opat okaże się zaledwie stwarzać wrażenie odważnego i surowego itp.), tak diabeł tkwi jak zawsze w szczegółach. Dobitnie widać, że twórcy tutaj nie tylko interesują się irlandzkimi podaniami, ale są Irlandczykami z krwi i kości i byli z wieloma przedstawionymi tutaj rzeczami zapoznawani od małego. Już sama Księga z Kells nie jest niczym zmyślonym, a przepięknym ewangeliarzem (czyli księgą zawierającą cztery Ewangelie), który obecnie jest wystawiony w muzeum w Dublinie, można go obejrzeć także online (w wersji muzealnej strony są codziennie przekładane, tak, że widać tylko dwie na raz).

Na takich oczywistościach się jednak nie kończy, bo tutaj nawet imię kota Aidana - Pangur Bán - jest nawiązaniem do irlandzkiego poematu...o kocie właśnie. Aisling - tak nazywa się dziewczynka, jaką spotyka w lesie Brendan - to z kolei gatunek poetycki, w którym spersonifikowana Irlandia przyjmuje zazwyczaj postać kobiety. I o ile powinna być młoda i piękna (lub stara i brzydka), a tutaj jest dzieckiem, to chyba sami przyznacie, że całkiem to pasuje? Tym bardziej, że jako postać jest bardzo tajemnicza, widać, że uosabia naturę i dawne dzieje, te, których zamknięci w klasztorze się boją i kto wie...może właśnie od nich chcą się odciąć? 

Takich nawiązań - mniej lub bardziej oczywistych - jest w filmie cała tona. W pewnym momencie filmu Brendan w celu dokończenia księgi będzie musiał zdobyć "Oko Colum Cille" (kolejna postać historyczna - Kolumba, założyciel opactwa w Ionie, święty Kościoła Katolickiego) i w tym celu zetrze się z Cromem Cruachem, mrocznym, mieszkającym w lesie bóstwem (i jeszcze raz - prawdziwym, czczonym kiedyś na irlandzkich ziemiach, rzekomo przyjmującym ofiary z dzieci). Swego czasu miałem okazję przeczytać na studiach poemat Beowulf - i jasne, film z Angeliną Jolie też widziałem - w którym to tytułowy bohater ścierał się pod wodą z matką demonicznego Grendela. Scena walki Brendana z Cromem mocno przypominała mi właśnie tamten opis. Jak się później okazało, nie bez powodu, bo i rzekomo taki był cel. W takim razie robota wykonana na piątkę z plusem Panie i Panowie.

Źródło: https://tiny.pl/r8h17

Sekret księgi z Kells ogólnie bardzo fajnie pokazuje starcie starego z nowym, chrześcijaństwa i pogaństwa. Czy aby na pewno opat Cellach odgradza się od groźnych Wikingów? A może większy mur niż z cegieł, wybudował z własnego strachu? Nie on jeden jednak pokazuje, że czegoś się boi, bo i Aisling ze strachem zerka na krzyże, których w opactwie pełno. Ona jednak pokonuje swoje wątpliwości i wkracza "za mur", zmotywowana, chcąca nieść pomoc. Tak samo bez niej Brendan z Aidenem nie mieliby szans dokończyć księgi. 

Wiecie, do czego w tym momencie piję i jak osobiście odczułem główne przesłanie filmu? Nie możemy odcinać się murem - w przypadku Sekretu księgi z Kells całkiem dosłownym - od naszych złych cech, od czegoś, co wydaje nam się często złe i niezrozumiałe. Aisling pomagała ukończyć Księgę, chociaż wcale nie musiała tego robić. Brendan wykorzystał z kolei zdobyte ze starcia z "czystym mrokiem" w osobie Croma Cruacha oko w dokładnie tym samym celu. Sama księga też zawiera w sobie jeden wielki miszmasz elementów i symboliki zarówno wziętej z mitologii celtyckiej, jak i z chrześcijaństwa. Jedno współpracuje z drugim. Tak samo, kiedy w końcu upada mur, ukazuje prawdę o opacie, pokazując nam osobę, która może i chciała dobrze, ale wbrew pozorom wcale nie jest tak odważna i oschła jak mogłoby się wydawać. 

Źródło: https://tiny.pl/r8hlr

Film animowany nie może się jednak obyć bez lepszej lub gorszej animacji, bo samą fabułą czy symboliką widza nie przyciągnie. Jeżeli coś dobrze nie wygląda, a jest nawet i niesamowicie ciekawe po każdym innym względem to już lepiej poczytać książkę i dać upust wyobraźni, a nie patrzeć na brzydkie ruchome obrazki. Tutaj jednak o brzydocie nie ma mowy! Całość jest wykonana w całości w 2D, a oprawa przypomina właśnie takie iluminacje ze średniowiecznych ksiąg. Wszystko jest celowo "płaskie" i pełne kolorów, co w ruchu tworzy naprawdę porywający, absolutnie piękny efekt. Początkowo może wydawać się, że całość jest mało szczegółowa, ale "detali i detalików" jest tutaj aż nadto. Czego innego można jednak było spodziewać się po dziele, gdzie bohaterami są wyspecjalizowani skrybowie 😉 Ciężko oderwać wzrok od ekranu.

Jeszcze lepsza jest skomponowana przez Bruno Caulaisa i zespół Kíla ścieżka dźwiękowa. Nie jestem muzykiem i mogę powiedzieć co najwyżej ocenić ją w skali "wyrywa z kapci/świetna/dobra/średnia/słaba/słuchać się nie da". Tutaj zdecydowanie wpada w kategorię "wyrywania z kapci", idealnie swoją "celtyckością" podkreślając nastrój. Piosenka śpiewana przez Aisling w pewnym momencie filmu to po prostu czyste piękno i chyba tylko "Running with the Wolves" z najnowszej produkcji Cartoon Saloon (Wolfwalkers) przebija ją jakością.

Źródło: https://tiny.pl/r8h4h

Sekret księgi z Kells pozornie jest produkcją dla najmłodszych, a przynajmniej na to może wskazywać obrana stylistyka. Najbardziej jednak docenią ją jednak chyba starsi widzowie, cały jej artyzm i przywiązanie do detali. Mnie ciężko było oderwać się od seansu i zachwycony tym co zobaczyłem, w te pędy poleciałem oglądać Sekrety morza, które były niestety ociupinkę gorsze i Sekret wilczej gromady, już na szczęście równie dobry. W tym miejscu jednak chcę wam gorąco polecić tylko tę pierwszą z wymienionych produkcji, na Wolfwakers jeszcze przyjdzie czas. Obejrzyjcie Sekret księgi z Kells sami, z dziećmi, młodszym rodzeństwem, kuzynostwem czy może uczniami jeżeli macie jak to zrobić i akurat pracujecie w szkole. Produkcje Pixara może i są świetne, ale zawsze warto dla odmiany zerknąć w innym kierunku i kto wie...może odkryć coś o wiele lepszego?

Tytuł polski: Sekret księgi z Kells
Tytuł oryginalny: The Secret of Kells
Reżyseria: Tomm Moore/Nora Twomey
Studio odpowiedzialne za animację: Cartoon Saloon
Rok produkcji: 2009
Czas trwania: 75 minut

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz