niedziela, 5 kwietnia 2020

Resident Evil 2 Remake (PC/PS4/XOne) - niczym w 1998 [RECENZJA]

Resident Evil 2 (2019) PC - AMD Rewards - 7984809025 - oficjalne ...
Źródło: https://cutt.ly/etO30ce
Jakoś tak dziwnym trafem się złożyło, że najbardziej oczekiwanymi grami tak tego jak i poprzedniego roku są/były remake'i. W końcu na dniach mamy dostać Final Fantasy VII, a w zeszłym roku tryumfy święciła inna odnowiona produkcja, także pochodząca z Kraju Kwitnącej Wiśni, drastycznie jednak od tego co już 10 kwietnia nas czeka różna: Resident Evil 2. Czy wszelakie zachwyty są jednak uzasadnione, a nowa-stara odsłona kultowej marki rzeczywiście jest jednym z najlepszych remake'ów z jakimi mieliśmy kiedykolwiek do czynienia?

Nigdy nie byłem przesadnym fanem oryginalnych Residentów jeszcze z epoki pierwszego PlayStation. Wydawały mi się od zawsze mocno archaiczne i budujące swój poziom trudności i cały "klimat" głównie dzięki topornemu sterowaniu i licznym na siłę "ufajniającym" doświadczenie mechanikom. Już jako nieco starszy gracz byłem w stanie zrozumieć co ktoś w nich widzi, ale nigdy polubić. Moje postrzeganie serii zmieniła jednak fenomenalna czwórka skręcająca o wiele bardziej w stronę akcji horrorem i survivalem zaledwie doprawionej i z tego też powodu nie mam nic do części szóstej: cała ta przesadzona akcja i wybuchające wybuchy w stylu Michaela Bay'a w niczym mi nie przeszkadzały, a walka z zombie T-Rexem (!) była wisienką na torcie. Podeszła mi także całkowicie inna od ich obu siódemka, stanowiąca bardzo kreatywny powrót do korzeni i zrobiła to w taki sposób, że nawet ja nie miałem na co narzekać (no, przez większość czasu). Zewsząd jednak dobiegały mnie informacje o niesamowitej kultowości części drugiej i uznałem, że całkowicie odświeżona wersja stworzona bardziej na modłę nowszych odsłon będzie dobrym momentem aby się z nią zapoznać. Z takim właśnie zamysłem zakupiłem ją dosyć niedługo po premierze. I jak widać zanim ją skończyłem minął okrągły rok. Czy jednak jest to wina tylko i wyłącznie jakości tejże produkcji czy wpływ mogły mieć na to także inne czynniki?

Welcome to the Racoon City

Zagrać w cokolwiek przed czwórką co prawda okazji nie miałem, ale jako gracz z wieloletnim stażem wstyd by było przyznać, że fabuła pierwszych trzech części nie jest mi jako-tako znana, skądś się ten tytuł musiał w końcu wziąć (abstrahując już od tego, że oryginalny japoński to Biohazard). I tak jak pierwsza część działa się w tytułowej rezydencji należącej do Alberta Weskera, tak dwójka poszerzyła wachlarz dostępnych lokacji wprowadzając kultowe już Racoon City, aczkolwiek ograniczając nas do zaledwie kilku lokacji w jego obrębie, na czele z kultowym już muzeum przerobionym na posterunek policji. Sprezentowano nam tutaj także dwie nowe postacie i tak w miejsce Chrisa Redfielda wskoczył Leon S. Kennedy, świeżo upieczony policjant, a w miejsce Jill Valentine dostaliśmy siostrę tego pierwszego: Claire. Obie postacie są bardzo sympatyczne i zdecydowanie da się je lubić, a po Leonie mocno jeszcze widać brak doświadczenia i to, że są to zaledwie jego początki: daleko mu do tego badassa z czwórki czy szóstki.

What's the difference between Leon and Claire in Resident Evil 2 ...
Dwójka naszych głównych bohaterów: razem nie będziemy
 ich jednak widzieć aż tak często

Źródło: https://cutt.ly/3tPl2E9
O ile w poprzedniku zmiana postaci to był całkiem sprytnie ukryty wybór poziomu trudności (Chrisem grało się nieco łatwiej) i nie wpływała na fabułę w praktycznie żadnym stopniu tak tutaj mocno podkręcono ten aspekt. Tak w remaku jak i w oryginale bowiem mamy do dyspozycji dwa (a w praktyce to nawet i cztery do czego przejdę za chwilę) przeplatające się scenariusze. Kiedy gramy jako Leon w określonych momentach fabuły spotykamy Claire i vice versa. Już tutaj jednak pojawia mi się kilka zgrzytów.

Obie kampanie bowiem teoretycznie powinny się wzajemnie uzupełniać bez znaczenia w jakiej kolejności je rozpoczniemy. Są tutaj jednak dosyć liczne momenty gdzie wydarzenia z jednej gryzą się dosyć znacznie z tymi z drugiej. Wiem, że zapewne nie byłoby łatwo zrobić to tak aby jedno nie kłóciło się z drugim, ale skoro już tak znacznie wszystko odnowiono nie można było i tutaj pokusić się o nieco większe zmiany? Szóstka umiała zrobić to w bardzo dobry sposób, nie można było sprezentować nam czegoś podobnego? Nawet kosztem nieco większych zmian w całości, chyba nikogo by to przesadnie nie zabolało. Już po zwiastunach widać, że Square Enix w Final Fantasy VII sporo namiesza, nie można było pokusić się o coś podobnego? Nie wyklucza to dalszej kanoniczności gry, bo najistotniejszych elementów nikt ruszać nie każde.

Resident Evil 2 (Gra PS4) - Ceny i opinie - Ceneo.pl
Komisariat w RE2 nie bez powodu cieszy się estymą jednaj z najlepiej
 zaprojektowanych lokacji w grach

Źródło: https://cutt.ly/KtASYRQ
Oryginał (i jak zaznaczyłem na początku wiem to wszystko od innych czy z Internetu: nie miałem okazji w niego zagrać, może kiedyś) posiadał jeszcze dodatkowo pewną ciekawą mechanikę zwaną zappingiem. Otóż kiedy zrobiliśmy coś podczas pierwszego przejścia kampanii (A) jak na przykład podniesienie amunicji w danym miejscu w trakcie ponownego podejścia (B) już tego tam nie uświadczyliśmy. Sprawiało to, że musieliśmy z góry wszystko sobie zaplanować. Czy warto podnosić tą zieloną roślinkę już teraz? A może później przyda mi się to bardziej? Rozsądnym graniem można było bardzo ułatwić sobie rozgrywkę, a nie zważając na nic sprawić, że scenariusz B będzie niczym droga przez piekło, a przynajmniej tak to dla mnie brzmiało kiedy o tym czytałem.

Tego wszystkiego brakuje, ale gra wynagradza to pod praktycznie każdym innym względem. Nawet pojedyncze przejście jest dłuższe niż dawniej, dostajemy też kilka nowych etapów jak chociażby możliwość pokierowania Sherry w kampanii Claire. Kilka nieobecnych wcześniej postaci także dostanie swoje 5 minut kiedy w oryginale co najwyżej "śmigali" nam przez ekran. Ogólnie jest całkiem nieźle, ale pod praktycznie każdym względem czuć, że jest to już ponad 20 letnia gra. Dialogi nie grzeszą polotem, a historia jest raczej prosta i bez większych plot-twistów. Remake starał się tutaj zrobić co tylko może, ale dalej nie opowiada nam całkowicie nowej historii, a co najwyżej kreatywnie przetwarza starą. Nie mam jednak zamiaru narzekać akurat na to, bo wszechobecny kicz jest już znakiem rozpoznawczym tej serii i za to tak ja jak i wielu innych ją pokochało. 

Mr. X Gon Give it To Ya

Oryginalne Resident Evil 2 różni się za to praktycznie całkowicie od opisywanego tutaj remake'u pod względem gameplayu. Tam mieliśmy do czynienia z czymś co o wiele bardziej przypominało grę przygodową z elementami akcji. Narzucony z góry kąt kamery, pre-renderowane tła, a na to wszystko wrzucone trójwymiarowe, poruszające się z gracją czołgu postacie. Napięcie było wywoływane (a przynajmniej takie odnoszę wrażenie oglądając tytuł na YT i wiele o nim słysząc) głównie przez niemożliwość zobaczenia co czai się za każdym kątem i możliwość nagłego wyskoczenia na nas zombie czy (co gorsza) Lickera sprawiała, że praktycznie cały czas siedzieliśmy z duszą na ramieniu. Perspektywę jednak zmieniono i trzeba było osiągnąć to wszystko całkowicie innymi metodami.

Resident Evil 2 Final Retail Version Still Suffers From Issues ...
Pozornie mamy grę w stylu nowych części serii, ale trzon
dalej stanowi tutaj klasyka

Źródło: https://cutt.ly/GtAZwIU
Mamy tutaj bowiem do czynienia z tytułem zdecydowanie bliższym pod względem rozgrywki do kultowej czwórki. Nie przesunięto tutaj jednak akcentów aż tak wyraźnie w stronę akcji: to dalej w założeniach jeden z tych "klasycznych" Residentów gdzie o wiele ważniejsze jest planowanie i zarządzanie ekwipunkiem. Jeżeli miałbym jakoś zdefiniować REmake 2 to powiedziałbym, że jest to połączenie najnowszej (mam tutaj na myśli te "główne" części) siódemki z czwórką. Może to kwestia użytego silnika, nie wiem, ale strzelało i poruszało mi się tutaj dokładnie tak jak grając właśnie w nią tylko w trzeciej osobie. Tam jednak za przeciwników służyły nam całkowicie nijakie "gluty", a tutaj dostajemy ni mniej ni więcej, a klasyczne umarlaki.

Różnica jest znaczna, bo wiem i przeciwnicy tutaj pomimo pozornej ślamazarności są niesamowicie groźni i wystarczy zaledwie chwila nie uwagi, a będziemy gryźć piach. Amunicji i przedmiotów leczniczych wiecznie brakuje, a i miejsce w ekwipunku nie jest nieskończone. Musimy więc myśleć strategicznie: wykorzystać ten granat teraz czy spróbować szybko przebiec obok wrogów? A może oddać chociażby kontrolny strzał w głowę chwilowo "ogłuszając" adwersarza? Gra sowicie nagradza podejmowane ryzyko i uważni gracze nigdy nie powinni wypstrykać się z pestek i ziół. RE2 sprawia wrażenie wiecznego latania na "oparach" i tego, że już zaraz, już za chwileczkę będziemy w sytuacji beznadziejnej po czym rzuca nam przed nos item jakiego akurat najbardziej nam potrzeba. Jak mówiłem, nigdy jednak z tym nie przesadza i ani przez sekundę nie odniesiemy wrażenia, że mamy czegoś "za dużo". 

Resident Evil 2 Mr X - How to Avoid the Tyrant, Can You Kill Mr X ...
Ten jegomość da nam się mocno we znaki
Źródło: https://cutt.ly/BtACwRg
Sporą kością niezgody jest jednak wśród graczy jeden konkretny przeciwnik: omemiony już chyba z każdej strony Mr. X. Ten porażający rozmiarem zombiak (czy raczej nie do końca zombiak, ale mniejsza o to) w prochowcu i gustownym meloniku* będzie napastował nas od stosunkowo wczesnego etapu przejścia A i od samego początku wariantu B. Nie pojawia się jednak tylko i wyłącznie w oskryptowanych miejscach, a praktycznie cały czas krąży w te i wewte szukając Leona lub Claire. Nie można go powstrzymać, a zaledwie unieruchomić po wrzuceniu w niego ogromnej ilości naboi. Bezpieczni jesteśmy tylko i wyłącznie w Safe Roomach, bo dorwać nas może praktycznie wszędzie indziej. Był on obecny już w oryginalnej dwójce, ale odnoszę wrażenie, że tam nie budził aż takiej grozy i co gorsza, niesamowitej wręcz irytacji. 

Nie zrozummy się tutaj źle: pomysł depczącego nam po piętach stalkera nie jest co prawda niczym nowym, ale w horrorze dobrze wykonany może fajnie urozmaicić rozgrywkę. W RE2 jednak Mr. X jest zwyczajnie denerwujący i po zaledwie kilku chwilach od jego pierwszego spotkania i kilku panicznych ucieczkach zaczyna nam po prostu przeszkadzać, ale tak w mocno negatywnym sensie. Gra nie tyle nie daje nam możliwości jego pokonania (co jest zrozumiałe) co przez brak możliwości wykonania chociażby podstawowego uniku czy quick-stepa zwyczajnie irytuje kiedy aby uciec musimy się odwrócić, ruszyć, a za ten czas dostaniemy od niego pięścią po plecach, kamera zeświruje, a my oberwiemy znowu. Brzmi fajnie? No nie. Podoba mi się klimat jaki buduje ciągłe "tupanie" naszego wroga i nasłuchiwanie czy aby nie jest gdzieś w pobliżu czy paniczne uciekanie do Safe Roomów...ale bawi to tylko przez chwilę. Tym bardziej, że dosyć szybko uczymy się jak oszukać Tyranta, a kolejne jego pojawienia się zbywamy wzruszeniem ramion.

Resident Evil 2 remake producer on how Capcom updated the game for ...
Walka z przeciwnikami jest odpowiednio "mięsista"
Źródło: https://cutt.ly/dtSaZAf
Starcia z "szeregowcami" też jak na moje wykonano tak sobie. Feeling strzelania jest bardzo dobry, a każdą broń inaczej "czuć" i kiedy oddajemy strzał z takiej strzelby naprawdę czuć jej potęgę. Do tego wszystkiego mamy świetną mechanikę "rozczłonkowywania" zombie i każdy nasz pocisk zostawi na nich wyraźny ślad. Co jednak z tego skoro aby ich pokonać muszę oddać im kilka strzałów w głowę? I nie, że 2 czy 3, bo ze standardowego pistoletu i 5 może nie wystarczyć. Ba, zdarzyło mi się kilka razy, że nawet po wyraźnym headshocie ze strzelby (!) umarlaki dalej całkiem żwawo sobie poczynały. Do tego wszystkiego kiedy już upadną i myślimy, że mamy ich z głowy...nagle sobie wstaną, bo jednak te wszystkie zużyte naboje były na nic. Nie zliczę ile amunicji straciłem oddając "kontrolne" strzały w głowę i dowiadując się, że przeciwnik jednak padł. Niby w czwórce czy piątce także "głowostrzał" nie zawsze gwarantował śmierć przeciwnika, ale tam mieliśmy do wszystkiego dodany całkiem sensowny system walki wręcz i można było dokończyć przeciwnika kopniakiem, a ew. niepewnych leżących na ziemi spróbować ciachnąć nożem. Tutaj jednak nasza broń podręczna zużywa się tak samo jak wszystko inne, a walki wręcz brak. No i dobra, tak samo było w oryginale, ale od jego premiery minęło ponad 20 lat, naprawdę nie można było tego zmienić? Ponoć remake Resident Evil 3: Nemesis poprawia w tym aspekcie co nieco, ale tego dowiem się dopiero kiedy zagram. No i pozostaje też kwestia tego, że już oryginalna wersja trójki niektóre z tych systemów posiadała.

Resident Evil 2 Remake 2019 - Boss Fight #1 William Birkin (Claire ...
Starcia z bossami potrafią podnieść ciśnienie
Źródło: https://cutt.ly/KtSsVU2
Nie mam za to zarzutów do obecnych w grze walk z bossami, bo te chociaż nie aż tak liczne wywołują odpowiednie napięcie i stanowią bardzo sensowne wyzwanie. Brak tutaj skali walk z (napiszę to ponownie, bo nie wiem jak można tego nie uwielbiać) przeciwnikami w stylu zombie T-Rexa z szóstki czy starcia na pięści z Ustanakiem z tejże, ale to akurat jest zrozumiałe: Resident Evil 2 jest o wiele bardziej "kameralny" i jak mocno umowne by tu wszystko nie było nie odlatuje to aż  tak bardzo jak nowsze odsłony. Kilka widowiskowych momentów się znajdzie, ale to tylko nieliczne, stosunkowo krótkie fragmenty.

Resident Evil 2 Remake - Guide / Checklist - Puzzle Reference
Jak głupie zagadki by tutaj nie były ich rozwiązywanie
potrafi dać sporo frajdy

Źródło: https://cutt.ly/3tSs9SM
Klasycznie mamy też do rozwiązania całe multum zagadek, a to jakie seria Resident Evil nam prezentuje od zawsze było przedmiotem niezliczonych śmieszków. Przykładowa zagwozdka to może być coś w stylu "idź do biura szeryfa, weź z niego szafirowy kamień po czym udaj się do piwnicy. Ta jest zamknięta, znajdź klucz. Ten jest ukryty w sejfie na strychu, który możesz otworzyć ciągnąc za wajchę w recepcji, której tam nie ma, a którą możesz znaleźć w schowku na miotły. Po odzyskaniu przedmiotu pociągnij za wajchę, on otworzy ukryte drzwi obok toalety gdzie znajdziesz przejście na strych. Wpisz kod do sejfu, który jest ukryty na spodzie pudełka od czekoladek. Weź klucz, udaj się do piwnicy i w otwór w znalezionej tam skrzynce włóż kamień. Wyjmij kolejny klucz i udaj się do wcześniej otworzonych drzwi na strych. Włóż klucz w te obok nich. Brawo, możesz skorzystać z toalety". Oczywiście tutaj celowo wszystko wyolbrzymiam (jakby ktoś nie zauważył), ale nie da się ukryć, że trochę współczuję osobom muszącym na posterunku Policji w Racoon City i w ogóle gdziekolwiek w całym uniwersum pracować. Dalej jednak nie są to "puzzle" przesadnie trudne i na żadnym raczej nie utkniecie na dłużej. Czy pomimo tego wszystkiego są jednak fajne? Jasne, że są, taki już jednak urok gier video, że nie zawsze mają sens.

Próbując dosięgnąć księżyca

Tego do czego nie mam absolutnie żadnych zarzutów to oprawa graficzna. Resident Evil 2 wygląda wprost olśniewająco! Ogromna w tym zasługa powstałego na potrzeby siódemki silnika RE Engine (którego nazwa wbrew pozorom nie rozwija się jako "Resident Evil", a jako "Reach for the moon"). Modele postaci są pełne szczegółów, deszcz wygląda pięknie jak nigdy, a wszystkie te odbicia i animacje to po prostu miód. Zombie nigdy nie były tak odrażające! Równie dobre jest otoczenie dźwiękowe (nie mylić z soundtrackiem), a angielscy aktorzy głosowi spisują się pierwsza klasa.

Capcom's working on a new Resident Evil 3 remake, according to
Resident Evil 2 jest zdecydowanie jedną z najładniejszych
zeszłorocznych produkcji

Źródło: https://cutt.ly/9tSdLPj
Do tego wszystkiego mamy do czynienia z produkcją świetnie zoptymalizowaną, którą powinny uciągnąć nawet nieco już starsze komputery. Nawet jeżeli i tak będziecie musieli zjechać z poziomem detali nie martwcie się o nich: gra wygląda naprawdę dobrze także i na tych nieco niższych. Aż nie mogę się nadziwić jak wydajny jest RE Engine i to nie tylko tutaj. Zeszłoroczne Devil May Cry 5 wygląda i działa chyba nawet jeszcze lepiej, a tam mamy przecież styczność z pełnoprawną grą akcji gdzie nie ma chwili żeby na ekranie coś się nie działo.

Dodatkowo po premierze zostaliśmy uraczeni przez Capcom darmowym DLC dodającym do tego wszystkiego kilka mini-kampanii fabularnych. Wcielimy się w chociaż poznanego w głównej historii sprzedawcy ze sklepu z bronią, córkę burmistrza czy szeryfa. Wszystkie one jednak są sporo trudniejsze od głównej kampanii i w przypadku skuchy zawsze zaczynamy od nowa, nie będę więc ukrywał: sprawdziłem je, ale nie ukończyłem. Szukający wyzwań jednak mogą dodatkowo ograć tryb "Czwarty ocalały" gdzie wcielimy się w Hunka i z kanałów będziemy musieli się przebić aż do punktu ewakuacji na posterunku. Dalej jest to dosyć wymagające, ale przez ogrom amunicji jaką posiada Hunk chociaż ten tryb udało mi się ukończyć. Jeżeli i wam się to uda odblokujecie możliwość ogrania tego samego, ale jako...ogromny blok serka tofu wyposażony tylko i wyłącznie w noże. Widać jednak, że to japońska produkcja.

Jest dobrze, ale mogło być zdecydowanie lepiej

Resident Evil 2 Remake osiągnął olbrzymi sukces i fani pierwowzoru zdają się być zachwyceni. Miał on jednak za zadanie zrobić nie tylko to, bo remake'i tworzy się także po to aby przyciągnąć do siebie nowy "narybek". Ta sztuka udała się chyba jednak tylko częściowo, bo osoby jakie zaczęły swoją przygodę z serią dopiero od (przywoływanej tutaj chyba już zdecydowanie za dużo razy) czwórki nie dostały gry o jej skali i w jej klimacie, a produkcję ze sporą liczbą przestarzałych mechanik na które ciężko przymknąć oko jeżeli się na nich nie wychowaliśmy. Osobiście też zdecydowanie bardziej cenię sobie jedną dłuższą kampanię niż konieczność przechodzenia tego samego po kilka razy inną postacią aby zauważyć różnice i w efekcie jedyne prawdziwe zakończenie. Już za drugim razem ma się wrażenie jedzenia średnio odgrzanego kotleta, a chętni powinni ukończyć RE2 aż cztery razy, różnice później są już jednak na tyle niewielkie, że nie próbowałem się nawet na to zdobyć. Nie jestem też fanem budowania poziomu trudności na wrażeniu wiecznego niedoboru amunicji i celowo niewygodnego sterowania: dajcie mi potężnych przeciwników czy srogie wyzwanie logiczne dla moich szarych komórek, ale nie coś takiego. Nowsze części serii jakoś sobie z tym radzą, a ja nie mam zamiaru udawać, że od premiery oryginalnej dwójki w sposobie projektowania gier video nie zmieniło się wiele. Jestem w stanie przymknąć oko a wiele archaizmów, wychowałem się w końcu  na jRPGach z ery pierwszego PlayStation i SNESa i gdyby nie ta umiejętność zwyczajnie nie byłbym w stanie czerpać z nich żadnej radości, a jednak dalej w nie gram i cieszę się jak dziecko. W przypadku RE2 jednak nie daję rady nie zauważać i ignorować mnóstwa przestarzałych rozwiązań. Czy jednak pomimo tego uważam ten tytuł za dobry? Jak najbardziej. Czy mógłby być lepszy? O wiele.

Plusy:
-Graficznie to ścisła czołówka obecnej generacji
-Przyjemny model strzelania
-Świetnie zaprojektowane otoczenie dźwiękowe
-Mnóstwo dodatkowej treści dla chętnych
-Nieliczne, ale całkiem fajne starcia z bossami
-Bardzo fajnie (nawet jeżeli nieco zbyt abstrakcyjnie) zaprojektowane zagadki
-Oboje głównych bohaterów zdecydowanie da się lubić
-Odnowiony komisariat to jedna z lepiej zaprojektowanych miejscówek ostatnich lat...

Minusy:
-...ale kanały i laboratoria Umbrelli już nie
-Konieczność przejścia gry co najmniej dwukrotnie w celu odblokowania prawdziwego zakończenia
-Mr. X zdecydowanie bardziej irytuje niż budzi grozę
-Poziom trudności budowany nie poprzez uczciwe wyzwanie, a tanie sztuczki i archaizmy
-Zużywające się noże? Na poważnie?

*Spróbujcie zestrzelić ten melonik z jego głowy: jeżeli gracie w oryginalną wersję gry czeka was za to sympatyczna niespodzianka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz