wtorek, 25 sierpnia 2020

Yomawari: Night Alone (PC/PSV/Switch) - w mrok nocy [RECENZJA]

Yomawari: Night Alone on Steam
Źródło: https://cutt.ly/ifamwQR
Mało który growy horror obecnie potrafi umiejętnie budować nastrój grozy i niepokoju. Większość z nich odwołuje się do najprostszych ludzkich odruchów i próbie zaszokowania nas morzem krwi czy prostymi wyskakującymi zza winkla strachami. Jak zawsze jednak niezawodni w całej tej tandecie okazują się Japończycy, minimalnym nakładem środków osiągając świetne rezultaty. Yomawari jest tego najlepszym dowodem.

Obie części (tutaj jednak zajmiemy się tylko jedynką) Yomawari miałem na radarze już od jakiegoś czasu, ale zawsze wypadało "co innego", a żadnej z nich nawet nie kupiłem, o graniu nawet nie mówię. Na ostatniej wyprzedaży na Steam na obniżkę trafiły jednak obie i uznałem, że "a chrzanić to" i żeby się dłużej nie zastanawiać i w efekcie zniechęcić w koszyku - i w efekcie też na moim koncie - wylądowały obie. Kiedy to wszystko zaczynam dzisiaj pisać jestem świeżo po ukończeniu Night Alone, pierwszej z nich i żałuję, że zwlekałem z nią tak długo, bo to coś co każdy fan horroru powinien koniecznie sprawdzić.

Duża część z was mogła o (przynajmniej na razie) dylogii Yomawari słyszeć, bo i studio za nią odpowiedzialne to Nippon Ichi Software. Jeżeli siedzicie trochę w tym growym światku zapewne kojarzycie, że są to ludzie odpowiedzialni za raczej mocno niepoważne produkcje nacechowane toną absurdalnego humoru i jeszcze większą ilością grindu: tak, mowa tutaj o serii Disgaea. Sam powoli się do niej przekonuję właśnie ogrywając piątkę, ale jako osoba lubująca się w japońskich produkcjach siłą rzeczy wiedziałem "z czym się je je". Właśnie to sprawiło, że tak długo wzbraniałem się przed odpaleniem Yomawari, bojąc się tony jakiś dziwnych mechanik, które od samego początku mnie przytłoczą i nie dadzą cieszyć się klimatem. Po horrorach oczekuję zazwyczaj prostych w gruncie rzeczy mechanik, ale wykorzystanych w ciekawy i kreatywny sposób i chyba nie dziwicie mi się, że po Nippon Ichi Software ciężko jest oczekiwać czegoś takiego. Jak jednak już po skończeniu opisywanej gry mogę powiedzieć to, że jak nie powinno się oceniać książki po okładce, tak dewelopera po jego poprzednich produkcjach.

Kiedy stanie się noc...*

Wszystko jest tutaj bowiem zaskakująco proste, od rozgrywki, a na fabule kończąc i tak samo też "poważne". Nie mam przez to na myśli oczywiście ogromnej złożoności przedstawionej historii, a po prostu brak głupawych żarcików tu czy tak czy przeseksualizowanych postaci co krok, tak charakterystycznych dla większości produkcji Nippon Ichi Software.

Yomawari: Night Alone - Press Kit
Źródło: https://cutt.ly/hfaUKlE
Nam przyjdzie się wcielić w rolę dziewczynki poszukującej swojej starszej siostry. Ta bowiem w środku nocy wyruszyła poszukiwać zaginionego psa, nie wiedząc, że coś przed nią...ukryliśmy. Pieska bowiem na samym początku (poniekąd z naszej winy) potrącił samochód, a my wróciliśmy do domu z samą obrożą, co jednak się tak naprawdę wydarzyło nasza bohaterka przemilczała. Siostra wyruszyła na poszukiwania, ale czas mija, a ona nie wraca, a więc nasza bohaterka rusza za nią. 

Yomawari: Night Alone - Scary Things & Wanderers Trailer (PS Vita ...
Źródło: https://cutt.ly/pfaPkbg
Praktycznie w tym momencie mógłbym skończyć opisywanie fabuły...no bo z grubsza tylko o to  o czym powyżej napisałem chodzi. W trakcie tej około 5 godzinnej przygody (na oko, gra nie zlicza czasu gry, a często była u mnie zminimalizowana przez co licznik Steam będzie tutaj niemiarodajny) to będzie naszym głównym celem. Całość podzielona jest na poszczególne epizody i na początku każdego wyruszamy z pokoju głównej bohaterki "na miasto" z jakimś konkretnym celem, zazwyczaj będzie to konieczność przeszukania danego obszaru. O ile sama "główna" oś historii (poszukiwania siostry) w niczym was raczej nie zaskoczy tak gra błyszczy jeżeli chodzi o "opowiadanie otoczeniem" czy po prostu environmental storytelling. Często natkniemy się na jakieś możliwe do zebrania przedmioty, a tym w menu będzie towarzyszył krótki opis, czasami treść znalezionej notatki. Dzięki temu do wydarzeń z danego rozdziału możemy sami sobie wiele dopisać, a napotkane na naszej drodze upiory przestają sprawiać wrażenia losowych. Nie wszystko to co tam sobie wykoncypujemy musi być oczywiście prawdą, ale wyobraźnia działa na najwyższych obrotach, a dla mnie zawsze straszniejsze i bardziej poruszające są rzeczy jakie sobie dopowiem niż takie wyłożone mi wprost. Oczywiście nie znaczy to, że nie cenię sobie podanej mi na srebrnej tacy doskonałej fabuły i postaci, ale niekoniecznie w horrorach: tutaj pewna doza tajemniczości pozostać musi i Yomawari doskonale zdaje sobie z tego sprawę.

Mógłbym tutaj jeszcze wspomnieć o tym jak ja osobiście odebrałem całą opowieść, ale nie wiem czy moje przemyślenia tutaj nie byłyby nieco na wyrost. Nie wchodząc jednak w spoilery mogę powiedzieć, że historia sprawia tutaj wrażenie chcącej nam opowiedzieć o powolnym przyzwyczajaniu się do straty i śmiertelności oraz godzeniu się z nieuchronnym losem. Nasza bohaterka wie doskonale, że jej ukochany pies zmarł, dlaczego więc widząc cienie i tajemnicze sylwetki dalej się łudzi? Jest dzieckiem, nie wszystko jeszcze rozumie. Jak każde dziecko jednak, kiedyś będzie musiała dopuścić do siebie tą świadomość, że wszystko przemija, a ona sama dojrzewa.

Review: Take a walk with Yomawari: Night Alone | Michibiku
Źródło: https://cutt.ly/SfaPVRq
Najczęściej jednak zadawanym pytaniem przy horrorach w jakimkolwiek medium jest to czy one w ogóle straszą. Ja jednak zadam inne, może dla wielu was równoznaczne, ale dla mnie zdecydowanie nie: czy potrafią wzbudzić niepokój? Yomawari zdecydowanie potrafi jednak i jedno i drugie, nie dajcie się zwieść prostej oprawie graficznej, bo włos na głowie zjeży wam się nieraz. Duża część tego wszystkiego wynika z samego klimatu tej małej japońskiej mieściny na temat której mieszkańcy (szczególnie ci młodsi) z nudów wymyślać najdziwniejsze miejskie legendy i gdzie to każdy zapewne każdego zna. W dzień mogąca zapewne zachwycać, ale my nie doświadczymy jej klimatu w dzień, a jedynie (niestety?) nocą. I cóż to będzie za noc.

Nasza bohaterka jest nikim więcej jak mały dzieckiem, jej wiek nie jest co prawda określony, ale obstawiałbym jakieś...6 lat? Coś około tego. To jasne, że taka osoba boi się wszystkiego, szczególnie, że ulice wypełnione są wszelakimi maszkarami, a jedyne czym na stałe dysponujemy to latarka. Z jej pomocą możemy zaobserwować czyhające na nas upiory i w razie czego brać nogi za pas. Część tego nieustannego poczucia zagrożenia wynika tutaj z samej rozgrywki, ale (dzięki wam twórcy!) nie z niedoboru zasobów co z samych założeń. Dziewczynka jaką sterujemy jest absolutnie bezbronna i jedyne co może zrobić to w ograniczonym zakresie biec (to ile jeszcze możemy sprintować symbolizuje pasek u dołu ekranu), a czas w jakim możemy to robić jest dodatkowo skurczony kiedy bohaterka jest przerażona (czyli w okolicy znajduje się jakiś wróg) i wtedy ledwo co zaczniemy, a już musimy zwalniać. Aby nieco ułatwić nam zadanie twórcy umożliwili chowanie się w różnorakich krzakach czy za tablicami: jedyne co wtedy widzimy to bijącą czerwoną poświatę, tym słabszą im przeciwnik znajduje się dalej od nas. Buduje to świetny klimat, bo nigdy (a przynajmniej dopóki ekran wypełnia chociaż odrobina czerwieni) nie możemy być pewnie czy wyjście jest już bezpieczne, a czasami to trwa i trwa i trwa, a my w końcu w akcie desperacji wychodzimy z ukrycia i biegniemy ile sił w nogach.

Yomawari: Night Alone's newest trailer shows us what monsters are ...
Źródło: https://cutt.ly/IfaAfDW
Nie wszystko jest tutaj jednak aż tak dopracowane jakbyśmy chcieli, a czasami zginiemy czy to przez sterowanie (przynajmniej to na klawiaturze i myszce, można też używać samej klawiatury i raczej zalecam tą drugą opcję jeżeli nie macie pada) czy niedokładność samej gry (niejednokrotnie widziałem, że przebiegając obok wroga nawet go nie ruszyłem), ale dzięki temu jak działa tutaj system zapisu raczej nigdy nas to przesadnie nie zirytuje. Wygląda to bowiem mniej więcej tak, że zapisać stan rozgrywki będziemy mogli tylko przy posążkach, a to kosztuje nas jedną 10 jenową monetę, tych znajdujemy jednak całkiem sporo. Jeżeli jednak jakimś cudem jej nie mamy, pozycja posążka zostanie zapisana, a my z użyciem szybkiej podróży będziemy mogli się do niej (już za darmo) teleportować jeżeli zginiemy. W razie śmierci zachowujemy też wszystkie zdobyte przedmioty i widzimy odkryte lokacje, a więc często naszą taktyką w celu zdobycia czegoś (np. klucza potrzebnego do otwarcia drzwi) będzie szaleńcza szarża, uchwycenie tego i...danie się zabić, co odrodzi nas w miejscu ostatniego zapisu. Brzmi to tanio i nieco za łatwo? Trochę tak i jestem w stanie zrozumieć, że niektórym taki styl rozgrywki może przeszkadzać i nieco burzyć immersję. Ja się jednak do takich osób nie zaliczam, a wykorzystanie tych mechanik sprawiło, że gra stała się dla mnie mniej irytująca (o śmierć tutaj nietrudno), a na klimacie czy ogromnym napięciu nie straciła ani trochę. Szkoda tylko, że część "straszaków" (nie wszystkie) to skrypty i po pierwszym razie już wiemy kiedy i czego się spodziewać.

Przyjdzie nam rozwiązać także kilka prostych zagadek w stylu rozmieszczania kopczyków z solą w konkretnych miejscach na ulicy (jeden z fajniejszych etapów, zobaczycie sami), konkretne duchy są też wrażliwe czy to na dźwięk czy światło, a więc koło niektórych spokojnie przebiegniemy (ze zgaszoną latarką), a na niektóre poświecimy, ale będziemy musieli się koło nich poruszać na paluszkach. Nie jest jednak trudno i ani nie przegrzejemy tutaj swoich mózgownic ani nie zmęczymy palców, ciekawe jak radzi sobie z tym wszystkim dwójka, bo jednak mimo wszystko liczyłbym na nieco większe wyzwanie.

...zło ją odnajdzie

Jeżeli nie straszna wam "dziecinna" oprawa graficzna i fakt sterowania małą dziewczynką, a nie zaprawionym w boju komandosem czy przeżutym przez życie dorosłym, a jesteście fanami dobrego horroru Yomawari: Night Alone jest grą dla was. Niesamowicie klimatyczna, wzbudzająca ciągłe napięcie, a przy tym potrafiąca też klasycznie "wystraszyć" kiedy trzeba. Największym minusem jest tutaj dosyć krótki czas rozgrywki (wspomniane 5 godzin, można to nieco wydłużyć szukając znajdziek, ale nie widzę w tym większego sensu, nie w większości niczym ciekawym) i stosunkowo prosta rozgrywka, ale to naprawdę drobnostki. Gra na żadnej z dostępnych platform nie kosztuje wiele (na Steam to 35,99 zł), a jeżeli i to będzie dla was za wiele zawsze możecie zaczekać na promocję (obie części trafiają na nie dosyć często), a uwierzcie mi, że warto. Takiego klimatu jaki ma ta gra to ze świecą szukać.

Plusy:

-Niesamowity, gęsty klimat japońskiej mieściny
-Prosta, ale sprawdzająca się w swojej roli fabuła
-Świetne projekty upiorów
-Prosta oprawa graficzna tylko potęguje odczucie strachu: wiele sobie dopowiadamy sami
-Oszczędna, pasująca do całości oprawa audio

Minusy:
-Krótki czas zabawy
-Nieco zbyt prosta

*Śródtytuły to fragmenty polskiej wersji piosenki śpiewanej przez Rasputina (Henryk Machalica) w animacji Anastazja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz