niedziela, 15 września 2019

God Hand (PS2/PS3) - Go(o)d Game [RETRO]

https://oyster.ignimgs.com/mediawiki/apis.ign.com/god-hand/3/3a/God-hand-logo.jpg?width=1280
Źródło: https://tiny.pl/tjxrk
Gry studia Clover (niestety już nieistniejącego) miały zazwyczaj to do siebie, że wychodząc zbierały świetne oceny, dużo się o nich mówiło, ale niestety za sukcesem artystycznym nie szła wystarczająco dobra sprzedaż. God Hand jest ostatnim tytułem wyprodukowanym przez autorów cudownego Okami i grą tak drastycznie od niej różną, że aż ciężko uwierzyć, że za ich stworzeniem stali ci sami ludzie. No bo w końcu co wspólnego ma zanurzana w japońskich mitach opowieść o bogini-wilczycy i...beatem-up w klimatach Dzikiego Zachodu? I jakim cudem obie te gry są równie dobre?

No bo powiedzcie mi, ile znacie gier gdzie jednym z bossów jest ogromny goryl w stroju Luchadora, a główny bohater zasadza klapsy tak potężne, że wysyła swoich wrogów na orbitę? Tytuł gdzie praktycznie co linijkę sypią się teksty tak czerstwe, że nawet kanapka wyjęta po wakacjach z plecaka jest świeższa niż one, ale pomimo to słysząc je wybuchasz gromkim śmiechem? God Hand ma to wszystko, a do tego dokłada jeszcze bardzo wymagającą, satysfakcjonującą rozgrywkę na modłę chodzonych bijatyk i niesamowicie klimatyczną muzykę. Nic tylko grać!

Boska krucjata

Rozgadywać się na temat fabuły nie ma co, bo i sama w sobie jest ona jedynie pretekstem mającym na celu pakowanie nas - gracza - i głównego bohatera w coraz to większe tarapaty i dziwaczne miejscówki. Ot, Gene (to imię naszego protagonisty) w wyniku starcia z bandytami traci swoją prawicę, a budząc się po starciu zauważa, że zamiast niej posiada tytułową Rękę Boga. Dodatkowo dołącza do niego niejaka Olivia, która to we wspomnianą rękę go "doposażyła" i tak razem wyruszają w drogę w celu pokonania grupy znanej jako Four Devas i próbie niedopuszczenia do wskrzeszenia pradawnego demona zwanego Królem Angrą.

Znalezione obrazy dla zapytania god hand gene
Gene jest tym typem bohatera do którego z miejsca czuje się sympatię
Źródło: https://tiny.pl/tjx99
Jak widzicie, nie jest to nic z czym nie spotkalibyście się w grach setki razy: źli goście próbują wskrzesić jeszcze bardziej złego gościa, a przeszkodzić im ma w tym jakiś dobry gościu. Czym ta gra jednak stoi to niesamowitą chemia pomiędzy dwójką głównych bohaterów: Genem i jego towarzyszką Olivią. On sprawia wrażenie cwaniaka, ciągle pozującego na niesamowitego macho i kozaka, w głębi duszy jednak kierujący się chęcią szerzenia sprawiedliwości. Sypie na prawo i lewo suchymi żarcikami, które już w momencie premiery gry były przestarzałe, ale przez ten jego luzacki styl bycia nie sposób go nie polubić: to po prosty mega sympatyczny koleś i nie wyobrażam sobie, że kogokolwiek mogłoby męczyć wcielanie się w niego. Żeńska część naszego duetu - Olivia - to z kolei totalnie inna para kaloszy: wybuchowa, szalona i wścibska, jest tym typem kobiecych postaci, który nie tyle się ratuje, co raczej trzeba od nich ratować. Wszystkie dialogi jakie toczy z Genem, wredne docinki czy ogólna wścibskość i charakterność sprawiają, że ich relacja działa zwyczajnie świetnie i nie sposób się nie uśmiechnąć widząc sceny z udziałem ich obojga.

Cała ta gra to ogółem takie jedno wielkie szaleństwo i pokaz niekiedy niezwykle szalonej wyobraźni ich twórców. Niczego jednak innego się po Shinjim Mikamim, ojcu serii Resident Evil, spodziewać nie można było. A czego tutaj nie ma! Przeciwnicy rzucający w nas swoimi własnymi włosami niczym piłą tarczową, walka z drużyną rockmenów z których każdy w specyficzny sposób wykorzystuje inny instrument muzyczny jako broń czy starcie z grupą upośledzonych Power Rangers, którzy na dodatek przez praktycznie cały czas krzyczą, że są karłami. To wszystko jednak tylko wierzchołek góry lodowej i zaledwie przedsmak przed całą resztą dziwactw jakie a nas czekają.

Podobny obraz
I jak się tutaj nie uśmiechnąć walcząc z kimś takim?
Źródło: https://tiny.pl/tjx98
Humor w God Handzie w ogóle jest kwestią, której warto poświęcić osobny akapit. Pomimo tego, że ja grając praktycznie nieustannie się śmiałem, tak trzeba wam zrozumieć, że nie jest on czymś co trafi w gusta każdego: jest bardzo, ale to bardzo japońsko, a jak zapewne wiecie poczucie humoru ludzi z Kraju Kwitnącej Wiśni jest lekką mówiąc...dosyć specyficzne. Nie każdego rozśmieszy mocno kampowa, śmiejąca się z samej siebie stylistyka i tona kiczowatych dialogów czy bossowie w stylu otyłego demona przypominającego Elvisa Presley'a, mówiącego po hiszpańsku i nazywającego się Fat Elvis: tak, jest tutaj ktoś taki. Nie mówcie potem, że was nie ostrzegałem.

Jest to taki typ gry, który w dzisiejszych mocno poprawnych czasach nie miałby absolutnie prawa powstać, a jeżeli już to zapewne w aferze ogromnego skandalu. Tona  mocno seksistowskich dowcipów, przeciwniczki w strojach przypominających sado-maso używające za bronie biczy, dwójka mocno stereotypowych transwestytów w roli bossów czy główny bohater używający jako ciosów kończących na części kobiecych przeciwników serii potężnych, wysyłających je aż na orbitę klapsów. I jasne, jak do każdego dzieła kultury i do tego trzeba podejść z ogromnym dystansem wiedząc, że to wszystko tylko żarty. Powtórzę to jednak na wszelki wypadek jeszcze raz: ja bawiłem się przednio i śmiałem się gromko, nie każdemu się to jednak spodoba. Jeżeli jednak lubicie taki typ humoru God Hand będzie dla was jak trója w indeksie z egzaminu na który naukę olaliście po całości: innymi słowy spełnieniem waszych najskrytszych marzeń.

Boski klaps

Humor humorem, ale God Hand ma do zaoferowania także niesamowicie "mięsisty", wciągający gameplay. Jak już na wstępie wspomniałem, jest to ni mniej ni więcej, a chodzona bijatyka. Ale za to jak fantastycznie zrobiona! Zaczynamy co prawda z dosyć standardowym dla gatunku zestawem ciosów w stylu prawego sierpowego, lewego prostego czy kilku kopniaków: bez obaw jednak, nasz arsenał nie ogranicza się tylko do tego. Gene'a będziemy mogli w miarę postępów wyposażać w coraz to nowe ciosy, różniące się nie tylko zadawanymi obrażeniami, ale i prędkością ich wykonywania czy długością animacji. System ten działa tutaj jednak nieco inaczej niż w innych grach akcji i do raz wykupionej umiejętności nie mamy dostępu cały czas: pod każdy z czterech przycisków na padzie (iksa, kółko, kwadrat i trójkąt) przypisujemy konkretny cios, a dodatkowe trzy do kwadrata, trójkąta i kółka z dodatkową możliwością "wychylenia" lewej gałki pada do tyłu co rozszerza nieco nasze możliwości. Ciekawie prezentuje się także system uników: dopóki będziemy ciągle wychylali w przód prawą gałkę nasz protagonista będzie unikał ciosów jak szalony. Wszystko to tak na dobrą sprawę przypomina nieco bardziej rozbudowany system walki z serii Yakuza.

https://gamefabrique.com/storage/screenshots/ps2/god-hand-04.png
Myślicie, że Dark Souls jest trudne? Nie graliście w God Hand!
Źródło: https://tiny.pl/tjt19
Brzmi to wszystko prosto? Na początku też tak myślałem i kilka pierwszych etapów tylko utwierdziło mnie w tym przekonaniu. Z czasem jednak zostaniemy zalani coraz to większymi falami coraz wytrwalszych przeciwników i gra naprawdę solidnie przetrzepie nam skórę, a trudniejsze fragmenty będziemy powtarzać po co najmniej kilka razy. Nie mówię tutaj nawet o bossach, bo ci są tak piekielnie wymagający, że kurtyzany będą sypały się licznie. Odpowiedni dobór ciosów do danego starcia i umiejętne korzystanie z "trybu Boskiej Dłoni" (taki jakby tryb berserkera) czy ataków specjalnych to tutaj klucz do sukcesu. 

Całkiem ciekawie rozwiązano za to sprawę wyboru poziomu trudności. Rozpoczynając rozgrywkę możemy zdecydować się na klasyczne trio, czyli poziomy łatwy, średni i trudny (z tym, że już łatwy mocno daje w kość). Na tym jednak nie koniec, bo gra sama dopasowuje się do naszych umiejętności: im bardziej obrywamy tym jest łatwiej. Z drugiej strony kiedy będziemy lecieć przez etapy jak gorący nóż przez masło wyzwanie się zwiększy: podobne rozwiązanie stosuje chociażby seria Resident Evil (widać rękę Mikamiego) czy Left 4 Dead.

Znalezione obrazy dla zapytania god hand chihuahua
Aktywności poboczne są równie szalone jak reszta gry
Źródło: https://tiny.pl/tjtph
Na walce jednak świat się nie kończy i gra oferuje także sporo aktywności pobocznych. Pomiędzy etapami trafiamy do huba gdzie to możemy wyskoczyć do kasyna, postawić swoje ciężko zarobione pieniądze w wyścigu psów rasy chihuahua czy wziąć udział w serii walk na arenie: innymi słowy jest co robić.

Boskie podsumowanie

Ciężko mi znaleźć jakieś większe zarzuty pod adresem God Hand. Dostajemy tutaj w końcu długą (pierwsze przejście gry na normalu zajęło mi 18 godzin), wymagającą i niesamowicie dynamiczną rozgrywkę doprawioną na dodatek bardzo fajną, zróżnicowaną ścieżką dźwiękową (piosenka lecąca podczas napisów końcowych to mistrzostwo świata!) i fenomenalnym (chociaż niekoniecznie trafiającym do każdego) humorem. Ze swojej strony bardzo ten tytuł polecam, szczególnie jeżeli lubicie specyficzny klimat japońskich produkcji: nie zawiedziecie się.

Plusy:
-Świetny system walki
-Genialne starcia z bossami
-Wymagająca, chociaż nieirytująca (patrzę na ciebie Dark Souls!)
-Długi czas zabawy
-Tona absurdalnego humoru...

Minusy:
-....który niestety nie trafi do każdego
-Okazjonalne problemy z pracą kamery
-Kilka irytujących fragmentów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz