Źródło: https://tiny.pl/t1728 |
Piękne to czasy nastały dla fanów serii Yakuza na zachodzie: kiedyś można było się co najwyżej zastanawiać czy w ogóle dostaniemy na naszym rynku którąś z głównych części, co wcale nie było takie pewne. Dzisiaj jednak, po dosyć niespodziewanym sukcesie Yakuzy 0 witamy nie tylko Kiwami 1 i 2 oraz remastery części 3, 4 i 5, ale także wszelakie poboczniaki (plotkuje się nawet o Yakuzie: Kenzan!). W czerwcu jednak w napędach naszych konsol PS4 zawitało - z zaledwie półrocznym poślizgiem - Judgement, "prawniczy" spin-off serii. Świetny spin-off warto dodać!
Takayuki Yagami* jest młodym, rozchwytywanym prawnikiem. W kraju gdzie 99% spraw kończy się wyrokiem skazującym udało mu się w sądzie wybronić mordercę, nie ma się więc co dziwić temu, że teraz praktycznie każdy chce mieć go u swojego boku: jest w końcu praktycznie kimś w rodzaju prawniczego celebryty. Jak śpiewała jednak Anna Jantar "Nic nie może przecież wiecznie trwać"...i na nieszczęście Yagamiego tym momentem było zamordowanie przez uwolnionego przez siebie Shinpeia Okubo swojej dziewczyny, Emi, poprzez wielokrotne dźgnięcia nożem, a następnie podpalenie swojego mieszkania. Załamany tym wszystkim adwokat porzuca w tym momencie swój zawód.
Mijają 3 lata w czasie których Yagami zdążył rozkręcić razem z ex-Yakuzą, Mashiru Kaito, własną agencję detektywistyczną. Niewierni mężowie, zazdrosne żony i hazardowe długi: od teraz jest to jego codziennością. Przeszłość jednak w końcu kiedyś się odezwać musi i w przypadku naszego detektywa będzie to seria morderstw jakich pewien nieznany sprawca dopuścił się na członkach Yakuzy. Wszystkie te sprawy łączy jedno: każda z ofiar została znaleziona z wydłubanymi jakimś ostrym narzędziem gałkami ocznymi.
Fabuła jest jednym z mocniejszych elementów gry Źródło: https://tiny.pl/t19js |
Więcej na temat historii Judgement zdradzać nie zamierzam, gdyż każdy najmniejszy szczegół ponad to co napisałem może zepsuć frajdę z odkrywania jej na własną rękę. Wiedzcie jednak, że jest ona, klasycznie już dla gier od studia Ryu Ga Gotoku, absolutnie fenomenala i jej największą wadą jest to, że bardzo powoli się rozkręca: kiedy w okolicy rozdziału 4 (z 13 ogółem) myślałem, że akcja na dobre "ruszy z kopyta" okazało się, że zamiast tego znowu wyhamowała i na prawdziwe fabularne wolty będziemy musieli jeszcze trochę zaczekać, kiedy już jednak do tego dojdzie to gra wynagrodzi nam wszelakie dłużyzny i nudniejsze momenty.
Witajcie w Kamurocho
Klasycznie już dla większości gier od RGG*** Studio miejscem akcji będzie fikcyjne miasto Kamurocho. Nie chcę się tutaj za bardzo na jego temat rozpisywać (a zapewne i tak to przypadkiem zrobię), bo jest to dokładnie to samo - przechodzące minimalną ewolucję - miejsce co w praktycznie każdej Yakuzie. Często spotykam się z opiniami, że fani dosłowni już rzygają tą miejscówką i znają ją lepiej niż swoje własne miejsce zamieszkania. A ja? No cóż...nie zgadzam się.
Wiecie, nie sztuką jest stworzenie ogromnego otwartego świata, pełnego aktywności, ale i tony pustych przestrzeni przez które po prostu idziemy, albo dla wygody używamy szybkiej podróży. Judgement obiera tutaj totalnie inny kierunek: dostajemy lokację względnie małą, bez problemu przebiegniemy z jednego końca mapy do drugiego w jakieś 3 minuty. W przeciwieństwie jednak do wspomnianych wcześniej gigantycznych sandboxów calutkie Kamurocho jest wypchane atrakcjami po brzegi i na każdym kroku czeka na nas coś nowego: a to zaczepi nas jakiś przechodzień z zadaniem pobocznym, a to losowa walka, a to nowa mini-gierka. Judgement można nazwać takim "kompleksowym sandboxem". Dzięki rozmiarowi świata nie potrzebujemy korzystać z mini-mapy w celu dostania się w konkretne miejsce, a w miarę rozgrywki uczymy się topografii miasta i poruszanie po nim przychodzi nam totalnie naturalnie i widząc komunikat "udaj się do Millenium Tower" nie otwieramy odruchowo menu z mapą, a zwyczajnie już wiemy jak się w to miejsce dostać.
Świat w Judgement nie należy do największych Źródło: https://tiny.pl/t1rbt |
I właśnie dlatego tak bardzo sobie cenię światy (czy raczej świat) wykreowany przez ludzi z RGG Studio. W praktycznie każdej innej grze obecność jednego i tego samego miejsca byłby nie do zniesienia, ale nie tutaj: z części na część, ze spin-offu na spin-off Kamurocho przechodzi większe lub mniejsze zmiany: w miejscu restauracji pojawi się jakiś sklep, inny budynek zniknie, a w miejscu dawnego placu budowy znajdziemy coś totalnie nowego. I Judgement nie jest tutaj wyjątkiem, udowadniając, że lepszy mały, ale wypchany atrakcjami świat niż duże, puste i nudne przestrzenie.
Główny wątek to dopiero początek
Skoro opis świata gry mamy już za sobą warto przejść do opisu tego co on w sobie zawiera, a zawiera tyle, że można by obdzielić kilka innych gier i jeszcze by zostało! Z gry "wypadło" co prawda charakterystyczne już dla serii karaoke (a jak nigdzie pasowałoby tutaj odśpiewanie piosenki o tytule "Judgement") i kilka innych pomniejszych aktywności, ale w zamian dostaliśmy całe mnóstwo nowości. Wchodząc do salonu gier Segi ogramy chociażby pełną wersję (!) Virtua Fighter 5, zagramy w UFO Catcher (słynna także u nas "łapka", gdzie możemy wygrać pluszaki) czy odpalimy świetną wariację na temat The House of the Dead (zwaną tutaj "Kamuro of the Dead") przypominającą nieco Yakuza: Dead Souls pod względem klimatu. Zagramy także w baseball czy pościgamy się dronami w emocjonujących wyścigach. A to wszystko zaledwie przystawka przed zadaniami pobocznymi.
Wyścigi dronów mogłyby spokojnie być osobną grą Źródło: https://tiny.pl/t19xz |
Tych jest w grze 50, z czego mnie udało się wykonać 30. Yagami, jak już wspomniałem, pracuje jako detektyw, a więc ogromna część zadań będzie polegać na śledzeniu kogoś czy znalezieniu czegoś: wielkiej filozofii tutaj nie ma. Powiem wręcz, że na potrzeby Judgement i chyba chcąc trafić bardziej w gusta graczy zachodnich nieco wręcz "przytemperowano" niektóre z naszych zleceń, a te nie są nawet w połowie tak szalone jak niektóre z chociażby Yakuzy 0. Trafią się nam oczywiście kilka naprawdę odjechanych w stylu serii zadań polegających na znalezieniu szajki złodziei bielizny, większość jest jednak o wiele bardziej standardowa i polega chociażby na śledzeniu niewiernego męża czy rozbicia parki oszustów finansowych sprzedających wyjątkowo drogie alkohole. Poboczniaki nie są złe, brakuje mi jednak tej szalonej fantazji jaka cechuje gry z głównego cyklu, gdzie przy co drugim zadaniu pękałem ze śmiechu, co było świetną równowagą dla poważnego wątku głównego.
W celu odblokowania części pobocznych zleceń będziemy musieli rozwijać nasze więzy z rozmieszczonymi po całej mapie enpecami: jeżeli będą one za niskie przyblokujemy sobie dostęp do niektórych questów. To jest ten element gry, który wybitnie mi się nie spodobał i już wyjaśniam dlaczego. Otóż o ile w przypadku części postaci poziom przyjaźni zwiększamy poza wykonywanie dla nich prostych zleceń (takie mini-zadania poboczne), tak gros z nich wymaga czynności o wiele mniej wciągających: ot, zjedz w danej restauracji kilka razy czy wydaj w sklepie odpowiednią ilość gotówki. Nudne to i nijak nie da się tego zrobić "po drodze", co było też powodem dlaczego nie miałem ochoty męczyć się w celu odblokowania reszty "głównych" zadań pobocznych i poprzestałem na 30.
Osoby lubiące kompletować gry znajdą tutaj mnóstwo roboty Źródło: https://tiny.pl/t199r |
To wszystko jednak nie koniec i mógłbym praktycznie całą recenzję spędzić na wyliczaniu wszelakich pobocznych aktywności, a jest ich jeszcze całe mnóstwo: od randkowania aż po specjalne zlecenia wysyłane na smartphone Yagamiego za pomocą aplikacji KamuroGo czy inwestowania na specjalnym portalu stworzonym na wzór Kickstartera.
Smoka nie ma, ale też jest fajnie
Gry z serii Yakuza jednak zawsze poza świetnymi historiami i toną aktywności pobocznych słynęły z jeszcze jednego - świetnej walki. Ta w Judgement pozornie nie różni się od swoich starszych braci i dalej jest przyjemną chodzoną bijatyką, ale kilka mniejszych lub większych zmian jednak w niej zaszło, przez co sterowanie Yagamim nie sprawia wrażenia kalki Kiryu: ma on swój własny styl. Dwa, żeby być konkretnym: Żurawia i Tygrysa. Ten pierwszy sprawdza się lepiej w przypadku większych grup wrogów, swoimi kopniakami i zamachami obejmując znacznie większy obszar. Styl Tygrysa zaś pozornie idealnie nadaje się do walk z twardszymi bossami i wrogami...ale tylko pozornie. Tak po prawdzie przez większość gry korzystałem prawie wyłącznie ze stylu Żurawia, stopniowo go ulepszając i zalewając nawet najpotężniejszych przeciwników gradem szybkich ciosów o całkiem sporym zasięgu. Pewnym novum jest także możliwość odbijania się od ścian i zasadzania z tej pozycji czy to kopa czy ciosu pięścią we wroga. Nie jest to co prawda przesadnie użyteczne (a przynajmniej ja za takowe tego nie uważam) jednak używa się tego bardzo przyjemnie i, co chyba było głównym celem, sprawia, że starcia są jeszcze bardziej widowiskowe niż do tej pory.
Klasycznie też dla serii możemy używać w walce otoczenia i nic nie stoi na przeszkodzie aby w trakcie starcia przydzwonić w grupę wrogów rowerem czy cegłówką. Niestety brak obecnych w innych częściach wspomagających nas w walce broni jakie w dowolnej chwili możemy wyjąć z ekwipunku czy przypisać pod konkretne przyciski na padzie: jesteśmy ograniczenie zaledwie do przedmiotów leczących czy wzmacniających konkretne statystyki. Można to rozpatrywać co prawda jako wadę, jednak starcia i bez tego są na tyle proste, że po kilku chwilach przestałem w ogóle zwracać na to uwagę.
Powraca także możliwość wykonywania "superów", tutaj zwanych EX-Actions. Otóż walcząc napełniamy poszczególne segmenty znajdującego się przy naszym pasku zdrowia licznika, dzięki czemu nasza postać będzie mogła wykonać specjalny "dopalony" atak zabierający wrogowi więcej zdrowia lub pokrywający o wiele większy obszar. W przypadku napełnieniu EX-Gauge (tak owy licznik się nazywa) zamiast wykonywania specjalnej akcji możemy dopakować naszą postać aby przez chwilę zadawała szybsze i mocniejsze ciosy.
Nie samą walką gra jednak stoi: Yagami pracuje w końcu jako detektyw. Skutkuj to tym, że zarówno w wątku głównym jak i zadaniach pobocznych często będziemy wykonywać tzw. "tailing missions", czyli innymi słowy śledzić określone osoby czy to w celu podsłuchania ich rozmowy czy zrobienia zdjęć. Niestety jest to jeden z najgorzej wykonanych elementów gry: etapy te są liczne, nudne i zdecydowanie za długie, a przez totalnie skaszanione AI enpeców jakich przyjdzie nam śledzić nieraz będziemy mieli ochotę pogryźć pada ze złości: liczę, że w ewentualnych przyszłych odsłonach mechanika ta zostanie w jakiś sposób poprawiona. Poza tym weźmiemy udział w dosyć widowiskowych pościgach (proste QTE), powyłamujemy zamki czy polatamy dronem (czy to w wyścigach czy w celu zinfiltrowania wrogiej bazy wypadowej). Nic odkrywczego, ale przyjemnie urozmaica rozgrywkę.
Starcia w Judgment potrafią być niezwykle widowiskowe Źródło: https://tiny.pl/t19jk |
Powraca także możliwość wykonywania "superów", tutaj zwanych EX-Actions. Otóż walcząc napełniamy poszczególne segmenty znajdującego się przy naszym pasku zdrowia licznika, dzięki czemu nasza postać będzie mogła wykonać specjalny "dopalony" atak zabierający wrogowi więcej zdrowia lub pokrywający o wiele większy obszar. W przypadku napełnieniu EX-Gauge (tak owy licznik się nazywa) zamiast wykonywania specjalnej akcji możemy dopakować naszą postać aby przez chwilę zadawała szybsze i mocniejsze ciosy.
Jedna z wielu możliwych EX-Actions: tutaj wykonana z pomocą Kaito Źródło: https://tiny.pl/t19j1 |
W tytule porównałem Judgement do serii Ace Attorney i to porównanie nie wzięło się z niczego**. Otóż w trakcie rozgrywki zdarzy nam się także wkroczyć kilkukrotnie na salę sądową (okoliczności tego zostawię do odkrycia wam) co często będzie poprzedzone koniecznością wykonania śledztwa. I tak zaczynamy zazwyczaj od szukania jakichś poszlak czy wskazówek w konkretnym miejscu: kamera zmienia się wtedy na pierwszoosobową, a my zaczynamy niczym w serii o Phoenixie Wrighcie polować na piksele: etapy te są dosyć proste i naprawdę ciężko a nich utknąć, tym bardziej, że gra ogranicza wtedy obszar po jakim możemy się poruszać, a pad zaczyna wibrować będąc w pobliżu koniecznego do znalezienia przedmiotu. Gdy już uda nam się to wszystko zrobić zazwyczaj trafiamy czy to na salę sądową czy komisariat policji (nie zawsze od razu: w większości przypadków jednak gra każe nam zrobić coś jeszcze czy udać się w jakieś inne miejsce) i w odpowiedni sposób musimy te poszlaki wykorzystać. Same rozprawy czy przesłuchania przypominają mechaniką te ze wspomnianego już Ace Attorney czy Danganronpy, są niestety o wiele prostsze: gra nijak nie każe nas za wybieranie złych opcji dialogowych czy popełnianie innych błędów. Ot, za wybieranie pod kilka razy pod rząd prawidłowych dialogów możemy dostać bonus do punktów doświadczenia, jest on jednak bardzo mały i nawet nie odczujecie jego straty.
Nawet w naglącej sytuacji gra nijak nie każe nas za złe wybory Źródło: https://tiny.pl/t19k1 |
Naszego bohatera możemy jak zwykle ulepszać i o Wielcy Przedwieczni, nawet nie wiecie jak bardzo cieszy mnie rezygnacja tutaj z totalnie nietrafionego rozwiązania z Yakuzy: Kiwami 2 i szóstki, gdzie za konkretne akcje zyskiwaliśmy specjalne punkty (oddzielnie za walkę, oddzielnie za jedzenie i aktywności poboczne itp.), po czym dopiero mogliśmy je rozdysponowywać i każda z umiejętności wymagała konkretnego typu punktów doświadczenia. W Judgement na szczęście, jak już wspomniałem, zrezygnowano z tego i zbieramy doświadczenie do zaledwie jednej puli, możliwej do rozdysponowania na cokolwiek: silniejsze i szybsze ataki, większą pojemność ekwipunku czy więcej czasu na ponowne odnalezienie śledzonego celu kiedy stracimy go z oczu.
Wykupywanie umiejętności jest proste i przejrzyste Źródło: https://tiny.pl/t19jg |
Yakuza nowej generacji?
Największy chyba jednak żal mam do twórców o to, że chociaż jest to już trzeci tytuł jaki stworzyli na swoim autorskim silniku (Dragon Engine) tak jednak Judgement wygląda...gorzej niż dwa poprzednie. Nie zrozumcie mnie źle: modele postaci czy ich animacje dalej są super, a pełne neonów i ludzi nocne ulice Kamurocho aż chce się zwiedzać. Brak też obecnych wcześniej ekranów wczytywania podczas wchodzenia do budynków. Ciężko mi wskazać jakiś jeden konkretny element, który jest gorszy, ale gwarantuję wam, że po ograniu Yakuzy: Kiwami 2 i (w mniejszym stopniu) szóstki na pewno to odczujcie.
Także wizytówka serii, czyli widowiskowe, dynamiczne intra walk są tutaj takie jakieś...mało dynamiczne? Same walki z bossami też wiele straciły i poza może całą sekcją finałową nie jestem sobie w stanie przypomnieć takiej naprawdę godnej zapamiętania. Wprowadzono co prawda tutaj kilka nowości, jak stały uszczerbek na zdrowiu w przypadku oberwania specjalnym atakiem bossa czy bronią palną i konieczność regenerowania tego specjalnymi apteczkami lub wizytą w podziemnej klinice, bardziej to jednak denerwuje niż urozmaica te starcia. Daleko tym starciom do Yakuzy 0, a obok Kiwami 2 to one nawet niestety nie stały. Problem mam też z cut-scenkami, gdyż te naprawdę porządne w których wyraźnie widać budżet i ogrom pracy jest naprawdę niewiele: większość to dosyć statyczne scenki, na całe szczęście większość z nich jest udźwiękowiona. Do wyboru tutaj mamy zarówno japoński jak i angielski dubbing i wyjątkowo oba spisują się bardzo dobrze, ja polecam jednak granie w oryginale: udzielający Yagamiemu twarzy i głosu Takuya Kimura naprawdę "robi robotę".
Punkt zwrotny czy ślepy zaułek?
Judgment jest naprawdę dobrym tytułem i pomimo tego, że trochę sobie na niego tutaj ponarzekałem pod koniec, nie ulega żadnej wątpliwości, że oferuje nam naprawdę ciekawą fabułę i przyjemny gameplay. Cierpi jednak na coś co ja nazywam "syndromem pierwszej Yakuzy" czyli sprawia wrażenie przystawki przed czymś większym i naprawdę dobrym, przy okazji pierwszej odsłony zaledwie badając grunt i sprawdzając na co może sobie w przyszłości pozwolić. Patrząc jednak na jego wyniki sprzedaży jestem dobrej myśli: widać, że gracze polubili zarówno w Japonii jak i na Zachodzie polubili ten "prawniczy" spin-off i chcą więcej i ja się do tej grupy zdecydowanie zaliczam. Wam także polecam sprawdzenie Judgement jako, że jest od gier z głównej serii o wiele mniej "japoński" i zdecydowanie bardziej przystępny fabularnie dla osób niekoniecznie przepadającymi za klimatem gier z Kraju Kwitnącej Wiśni.
Plusy:
-Wciągająca, pełna zwrotów fabularnych historia
-Liczne i ciekawe aktywności poboczne
-W większości pozytywne zmiany w systemie walki
-Kilka rozwiązań gameplayowych wprowadzających pewien powiew świeżości
-Walka z ostatnim bossem jest jedną z najlepszych w serii
Minusy:
-Brak zapadających w pamięć kawałków na ścieżce dźwiękowej
-Zbyt liczne, źle zaprojektowane misje śledcze
-Spadek w jakości cut-scenek w stosunku do Yakuzy: Kiwami 2
-Poza ostatnim bossem: brak innych godnych zapamiętania walk
*Jego nazwisko czytane od tyłu skrywa pełną mroczną tajemnicę
**Szczególnie w pamięć zapadła mi sprawa zaginięcia pewnego ciasta: pada tam nawet kultowe dla serii Ace Attorney "Objection!"
***Ryu Ga Gotoku
***Ryu Ga Gotoku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz