sobota, 7 września 2019

Metal Gear Rising: Revengance (PC/PS3/X360) - Nanomachines, son! [RECENZJA]

Znalezione obrazy dla zapytania metal gear rising
Źródło: https://tiny.pl/t1479
Pierwszym wpisem na tym blogu był tekst o NieR: Automata i nie da się ukryć, że były to w większości narzekania. Wspomniałem tam jednak o tym, że pomimo wszystko Platinum Games to prawdziwi mistrzowie w tworzeniu gier akcji i dla odmiany dzisiaj opiszę tutaj właśnie taki tytuł, który pomimo skradankowego rodowodu ma z tym gatunkiem tyle wspólnego ile ja z baletem. Panie i Panowie, oto przed wami Metal Gear Rising: Revengance!

MGR nie miał lekkiego żywota: zaczynał jeszcze pod patronatem samego Hideo Kojimy jako Metal Gear Solid: Rising, mając dalej być - tak jak swoi "więksi" bracia - skradanką, nieco jednak szybszą i z ciekawą mechanika używania miecza. Twórcy jednak nie mieli pomysłu jak sensownie rozwinąć wszystkie te mechaniki i tak produkcja zapowiedzianego w 2009 roku tytułu została wstrzymana aby zostać wznowioną (już pod patronatem Platinum Games) w 2011 i wydana w 2013 pod lekko zmienionym tytułem jako gra akcji nie mająca poza głównym bohaterem, cyborgiem Raidenem, wiele wspólne z pierwotnymi planami. I wiecie co? Wyszło jej to na dobre!

I have a dream*

Imię Raiden może u fanów serii Metal Gear Solid może budzić niekoniecznie miłe wspomnienia. No bo jak to tak, znienawidzony przez wielu bohater drugiej części serii dostaje swój własny spin-off, który na dodatek ma kontynuować wątki z części czwartej? Nie będę ukrywał, ale nawet ja, osoba z grami z głównej serii praktycznie niezaznajomiona (poza może koniecznymi streszczeniami fabuły przeczytanymi przed premierą piątki) była zaniepokojona. To jednak co twórcy ze studia Platinum nam sprezentowali...holy fuck!

W MGR główny bohater jest absolutnym, cybernetycznym mistrzem. Ciacha wrogów na lewo i prawo, na każdego ma ciętą (hehe) ripostę i zwyczajnie nie daje sobie w kaszę dmuchać: osoby niezaznajomione (tak jak ja) z serią z miejsca czują do niego sympatię, a podejrzewam, że i sceptycy szybko się do niego przekonają. Przy tym wszystkim nie jest postacią jednoznaczną i targają nim liczne rozterki na temat tego czy to co obecnie sobą reprezentuje pokazuje to kim jest naprawdę czy może zwyczajnie tłumi w sobie całą swoją przeszłość, która tylko czeka aby ponowni dać jemu samemu i innym o sobie poznać.

Znalezione obrazy dla zapytania metal gear rising raiden
Raiden w kaszę sobie dmuchać nie da
Źródło: https://tiny.pl/t14r3
Sama historia jest dosyć prosta: ot, mamy jakieś nienazwane, pokojowe państewko w Afryce. Raiden, jako członek organizacji Maverick zapewnia ochronę jej prezydentowi. Wszystko jednak trafia szlag, prezydent zostaje zamordowany, a nasz cyborg traci prawą rękę i lewe oko. Od teraz naszym zadaniem jest dowiedzieć się kto za tym wszystkim stoi i zrobić co tylko w naszej mocy aby go powstrzymać.

Jak widać historia jest prościutka i stanowi zaledwie pretekst to nieustannego baletu rzezi i odciętych kończyn. Nie stanowi się ona jednak w 100% poważnie, a postacie co chwila sypią tak pompatycznymi i suchymi tekstami, że normalnie byłoby to nie do zniesienia: przez to jednak w jakiej formie jest nam to podane nie nudzi. Dodatkowo gra przemyca całkiem ciekawy (nawet jeżeli nieprzesadnie oryginalny) komentarz na temat współczesnej polityki i mediów ogółem. I memów, ale o tym cicho-sza, sami zobaczycie.

My sword is a tool of justice

Gra jednak nie stoi fabuła, a szaloną akcją i nie da się ukryć: tempo jest zawrotne, a tytuł dla niewprawionego w slasherach gracza będzie piekielnie wymagający. MGR wymaga od nas agresywnego stylu gry, wychodzenia z inicjatywą i aktywnego kontrowania przeciwników. Będąc całkowicie szczerym, jeżeli nie opanujemy (tylko pozornie) prostego systemu odbijania ciosów, wymagającego od nas wychylenia gałki pada/odpowiedniego klawisza kierunkowego nie zajdziemy w grze daleko. Albo inaczej: w końcu ją ukończymy, ale zabawa będzie z tego żadna. I jeżeli ktoś twierdzi, że sam grając po raz pierwszy dokładnie tak ukończyłem tę grę to kłamca i perfidny oszust.

Znalezione obrazy dla zapytania METAL GEAR RISING combat
Żaden screen nie odda dynamiki i widowiskowości Revengance
Źródło: https://tiny.pl/t18xx
Platynowi nie byliby sobą  gdyby nie umieścili w grze jakiejś specyficznej tylko dla niej mechaniki: w przypadku MGRa jest to tryb zwany Blade Mode. Jeżeli chociaż jeden segment ze specjalnego paska jest pełen, po wciśnięciu klawisza czas nieco zwalnia, kamera przyjmuje inny kąt, a my przejmujemy bezpośrednią kontrolę nad ostrzem Raidena i ruszając prawą gałką pada (lub myszką) możemy siekać wrogów na plasterki. Sama w sobie mechanika ta nie jest przesadnie skuteczna, ale jest powiązana z inną: Zangetsu. Otóż jeżeli trafimy w odpowiedni punkt witalny wroga (zaznaczony czerwonym kwadratem) nasz protagonista wyrwie "rdzeń" osoby siekanej i całkowicie się uleczy/wypełni pasek naładowania Blade Mode. Łączy się to wszystko w dosyć prostą w obsłudze, ale ciężką do perfekcyjnego opanowania całość, a przy tym wszystkim jest niesamowicie satysfakcjonujące, szczególnie kiedy "ciachniemy" tak kilku wrogów na raz: trafia to do mnie o wiele bardziej niż Witch Time z Bayonetty.

Znalezione obrazy dla zapytania METAL GEAR RISING blade mode
Blade Mode to jest to!
Źródło: https://tiny.pl/t18p4
Poza nieodłączną kataną zamęt w szeregach wroga będziemy mogli siać także kilkoma innymi broniami, pozyskiwanymi stopniowo w miarę postępów w fabule. Do dyspozycji dostaniemy chociażby szybkie sztylety kunai, potężne i powolne niby-nożyce czy mojego faworyta, czyli ogromną, złożoną z cybernetycznych rąk (!) laskę o bardzo dużym zasięgu i solidnych obrażeniach. Z możliwego do otwarcia w każdym momencie menu możemy także wybrać dwa typy przedmiotów do szybkiego użytku w trakcie walki: jeden defensywny (jak apteczka) i jeden defensywny (średnio użyteczne bronie dystansowe).

Don't fuck with this senator

Ten akapit miałem w planach poświęcić na opis tego jak bardzo uwielbiam walki z bossami w tej grze, ale uznałem jednak, że zrobię coś innego i poświęcę go na pieśni pochwalne ku czci...tylko i wyłącznie ostatniego "szefa". Ale jakaż to genialna walka! Nie chcę tutaj wchodzić w spoilery, ale ta prawie, że godzinna (wliczając wszelakie cut-scenki, jednakże są one równie genialne jak cała reszta) batalia jest czystym morzem epickości, świetnych mechanik, dialogów tak debilnie patetycznych i żartów tak suchych, że aż nie może się to nie podobać. Samo starcie to zresztą absolutnie czysty pokaz umiejętności gracza i potęgi naszego przeciwnika i chociaż jest to walka niesamowicie wręcz  trudna i nieraz będziecie mieli ochotę rzucić padem czy klawiaturą prosto w ekran, zawsze jednak będziecie wiedzieli, że jeżeli zginęliście to jest to tylko i wyłącznie wasza wina. Istny majstersztyk i gdyby nie to, że Platynowi stworzyli The Wonerful 101, a walk z bossami w tej produkcji przebić się po prostu nie da...to miałbym swojego absolutnego faworyta. 

Dodatkowo (co już odniosę do więcej niż tej jednej walki) każdy "szef" ma swój własny, charakterystyczny motyw muzyczny. Możecie w tej chwili pomyśleć, że jest to przecież standardem w co drugiej grze, ale nie: nie dość, że dostajemy tutaj dynamiczne, rockowe rytmy w zastępstwie podniosłych chórków to dodatkowo każdy z tych utworów w fajny sposób opisuje charakter naszego przeciwnika, czy to "Rules of Nature" towarzyszące starciu z Metal Gear Rexem czy "It has to be this way" będące tłem do walki z ostatniej. Każda z tych piosenek jest unikalna i każda równie dobra. Zresztą cała ścieżka dźwiękowa Revengance jest czymś zwyczajnie fenomenalnym i idealnie pasującym do stylistyki gry. Ja to chyba mam szczęście do dobrych ścieżek dźwiękowych w grach.

The memes!

Cóż więcej mogę powiedzieć czego już wcześniej nie powiedziałem: Metal Gear Rising: Revengance jest po prostu genialnym slasherem, przepełnionym nieustającą akcją i z satysfakcjonującym systemem walki. Ciężko mi wymyślić jakieś większe wady, a nie chcę ich wypisywać na siłę, a jedyna poważniejsza jaka przychodzi mi do głowy to dosyć krótki czas gry (około 5-6 godzin) i problemy z kamerą w wersji PC (myszka nie działa jak w prawie każdej innej grze, a bardziej "symuluje" gałkę pada i bardzo to czuć). Na dodatek tytuł ten da się wyrwać za dosłownie grosze, na promocjach ląduje bardzo często (i w dodatku wersja PC zawiera w gratisie 2 fabularne DLC: jedno w którym gramy Bladewolfem, a drugie z Jetstream Samem): nic tylko brać i grać. Nawet jeżeli macie ustawić poziom trudności na niski: warto.

Plusy:
-Świetny system walki
-Nieustająca akcja
-Moc świetnej muzyki
-Pomimo 6 lat na karku: grafika dalej cieszy oko
-Walka z ostatnim bossem to absolutne mistrzostwo świata naszego i kilku równoległych

Minusy:
-Minusy? Jakie minusy?
-Od biedy: krótki czas rozgrywki

*Poszczególne śródtytuły to cytaty pochodzące z samej gry

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz