niedziela, 17 listopada 2019

Kingdom Hearts II: Final Mix (PS2/PS3/PS4/XOne) - miliony światów, ale tylko jedno niebo [RETRO]

Znalezione obrazy dla zapytania kingdom hearts 2 logo
Źródło: https://tiny.pl/tntmt
Kingdom Hearts jest dziwną serią, ale bądźmy szczerzy: jedynka jest jeszcze bardzo, ale to bardzo stonowaną częścią. Widać, że twórcy dopiero badali przy niej grunt. Chain of Memories sporo już namieszało, ale dalej była to o wiele mniejsza pod względem skali część, tak samo zresztą jak 358/2 Days (które zresztą pomimo akcji osadzonej przed dwójką została wydana nieco później). Po czterech latach od premiery części pierwszej gracze w końcu doczekali się jednak pełnoprawnej dwójki i...oh boy, ależ ta gra była gigantycznym skokiem pod każdym względem. Uważacie, że jedynka jest genialna? W takim razie dwójka to geniusz do potęgi setnej!


Po wstępie  "krótkim", klasycznie już jednak pora na wstęp "długi". Bo widzicie, od czasu jedynki opisałem już tutaj dwie części serii dziejące się "w międzyczasie". Teraz wyobraźcie sobie, że zapewne ogromna część graczy te lata tamu mogła nawet nie wiedzieć o ich istnieniu i tak sobie od razu wskoczyli (co jest zresztą w 100% logiczne) w dwójkę. Musieli się zapewne nielicho zdziwić po pierwsze nie mając bladego pojęcia dlaczego nie zaczynają gry jako Sora (do fabuły i opisu kim tak właściwie gramy przejdę później) i z jakiego powodu to wszystko jest jakieś takie dziwne i niezrozumiałe. Postacie, które nawet na sekundę nie pojawiły się w poprzedniku, dziwne nazwy i określenia, a do tego postacie wydają się być...sporo starsze niż poprzednio.

Piszę o tym wszystkim nie bez powodu, albowiem tak na dobrą sprawę dopiero Kingdom Hearts 2 sprawiło, że ludzie zaczęli postrzegać tą serię jako rzecz niezrozumiałą i dziwaczną do granic możliwości, gdzie to nikt nie wie o co chodzi. Ale jak też mieli (i dalej w sumie mają) myśleć inaczej skoro zapewne większość z nich nawet nie wiedziała, że bezpośrednia kontynuacja ich ukochanej gry wyszła na totalnie inną platformę niż część pierwsza? No właśnie: twórcy tak po części sami są sobie tego wszystkiego winni. No dobra, ale tak abstrahując od tego wszystkiego to jakie to Kingdom Hearts 2 właściwie jest?

Podobny obraz
Pod względem zawartości chyba dwójkę wyprzedza chyba
tylko pełnoprawna część trzecia

Źródło: https://tiny.pl/tn7fq
Odpowiedź na powyższe pytanie nie będę ukrywał: absolutnie genialne! Tytuł  ten poprawił praktycznie każdy mankament trapiący jedynkę dodając do tego całkiem sporo nowości. Rozwinięte charaktery postaci, lepszy gameplay, wyciskająca ostatnie soki z PS2 grafika (ta gra do tej pory wygląda świetnie!) czy jeszcze lepsza, większe i bardziej "dopakowane" światy: oto co dostaliśmy.

A scattered dream that's like a far-off memory*

Zacznijmy może od fabuły, bo to zazwyczaj ona jest podawana jako argument "dziwności" i "nieprzystępności" (zaledwie pozornej) całej serii, a dwójka w momencie swojej premiery nie próbowała nawet tego zmienić. Już sam początek historii zadziwia, bo...przez pierwsze kilka godzin nawet na oczy nie ujrzymy Sory, a pogramy sobie tajemniczym blondwłosym chłopakiem o imieniu Roxas (które to dla osób znających sekretne zakończenie jedynki czy fabułę 358/2 Days będzie bardzo dobrze jednak znane) w niemniej tajemniczym miasteczku zwanym Twilight Town. 

Znalezione obrazy dla zapytania kingdom hearts 2
Tylko osoby zaznajomione ze "spin-offami" zrozumieją...
Źródło: https://tiny.pl/tn7fs
I jeżeli myślicie, że na wszystkie pytania jakie zaczną wam się w momencie odpalenia gry kotłować w głowie poznacie później odpowiedzi to...nie. Ba, powiem nawet więcej: wraz z pojawianiem się kolejnych postaci zwracających się do Sory (bo chyba nikt nie sądzi, że on nie powróci) imieniem Roxasa czy dziwacznych zwrotów fabularnych wszystko staje się jeszcze mniej jasne...no chyba, że graliście we wszystkie części "pomiędzy" wtedy nie ma problemu ze zrozumieniem niczego. Wiemy czym jest Organizacja, kto to Roxas oraz dlaczego wydarzenia toczą się takim, a nie innym torem. Powiem więcej: najbardziej emocjonalne momenty z całej serii obecne tutaj absolutnie nie maja szansy w jakikolwiek sposób bez tego wybrzmieć. 

Dalej też mamy już standardowo dla serii meta-komentarz na temat dorastania, poszukiwania własnej tożsamości i celu w życiu. Tutaj już nasi bohaterowie nie są dziećmi, powoli próbują dorosnąć i znaleźć własną drogę, a także po prostu zrozumieć siebie i wszelakie zmiany jakie ich dotykają. Dwójka jednak pod tym względem nie ma aż takiej "mocy" i jej przekaz nie uderza w gracza z taką siłą jak to co chciały powiedzieć chociażby absolutnie genialne pod tym względem "Dejsy". Nie jest co prawda źle, ale nie ukrywam: mogłoby być pod tym względem o wiele, wiele lepiej.

A far-off memory that's like a scattered dream

Wypadałoby jednak w końcu przejść do powodu dla którego do tej pory druga część serii jest otoczona tak ogromnym kultem i nawet po premierze trójki jest uważana za najlepszą. Powiem tak: z całym moim uwielbieniem i miłością jaką ten tytuł darzę...nie zgadzam się. Jest to najbardziej dopakowana i (aż do premiery trójki) najładniejsza część serii, ale pomimo tego wszystkiego praktycznie każdy jej pojedynczy element inna odsłona w jakiś sposób robi lepiej. Ale dobra, bo piszemy tutaj o dwójce, a więc jak ona sama te elementy właściwie wykonuje?

Znalezione obrazy dla zapytania kingdom hearts 2
Fani Króla Lwa powinni być wniebowzięci
Źródło: https://tiny.pl/tn71g
Zacznijmy może od światów, bo tutaj przeskok jest w stosunku do jedynki...względnie niewielki. Jasne, są bardziej zróżnicowane i nieco większe, nie sprawiając już wrażenia aż tak klaustrofobicznych, ale dalej są zbudowane bardzo podobnie. Ich siła jednak tkwi gdzie indziej: w ich niesamowitej różnorodności. W części pierwszej widać było, że twórcy byli jeszcze bardzo niepewni co i w jaki sposób chcą w swojej grze umieścić, a swoje trzy grosze na pewno dokładał też Disney, dając Nomurze i jego zespołowi całe mnóstwo ograniczeń. Widząc jednak zapewne to jak jedynka dobrze się sprzedała przy dwójce dostali oni nieco więcej swobody i to widać w praktycznie każdym calu. Postacie Disney'a są wykorzystywane w sposób o wiele bardziej kreatywny, a mini-fabuły poszczególnych światów ciekawsze, zaskakuje też to z jak niesamowitą lekkością udało się wprowadzić Sorę i spółkę w poszczególne "filmowe" wydarzenia czy stworzyć do nich nieśmiałe sequele. No i znacie inną grę gdzie pobiegamy w towarzystwie Simby po Sawannie samemu będąc lwem, kiedy obok w postaci żółwia toczył się będzie Goofy i jako mewa latał Donald? I tak: śmierć Mufasy też mamy.

Poprawiono też chyba dwa najgorsze światy z poprzednika czyli Atlanticę (Mała Syrenka) i 100 Acre Woods (Kubuś Puchatek). Ten pierwszy to tym razem "zaledwie" prosty symulator karaoke i można względnie bezboleśnie przez niego przebiec, a ten drugi zyskał chociażby jakiś zalążek fabuły polegający na odzyskiwaniu wspomnieć Puchatka. Dalej nie jest dobrze, ale lepsze to niż nic.

I wanna line the pieces up - yours and mine

O ile same światy nie przeszły aż tak gigantycznej ewolucji tak pod względem gameplayu mamy do czynienia wręcz z rewolucją. Bez obaw, gra dalej jest RPG akcji, ale to jak tutaj przemodelowano poprzednio niesamowicie statyczny i - nie będę owijał w bawełnę - nieco toporny system walki przechodzi ludzkie pojęcie. 

Podobny obraz
Pamiętacie sceny o podobnej sakli z jedynki? Ja nie
Źródło: https://tiny.pl/tn71j
Sora skacze pomiędzy przeciwnikami zwinnie jak szympans, podrzuca ich w powietrze, dobija ciosami specjalnymi, czarami i czym tam sobie jeszcze chcecie. Gra o wiele bardziej przypomina teraz slashera (ale takiego w stylu Devil May Cry, a nie God of Wara) niż poprzednich z nieco bardziej "soulsowatą" fizyczną walką. Wszystko to jest o wiele bardziej dynamiczne i widowiskowe, a przy tym o wiele mniej toporne. Niewielkiej zmianie uległ też system many: tym razem sama regeneruje się z czasem i możemy odnawiać ją poprzez mikstury, a nie tak jak poprzednio: poprzez ataki. Jej pasek nie jest także podzielony na segmenty i jak większość czarów zużywa zaledwie jego fragment, tak przygotujcie się na to, że używając czarów leczących pozbędziecie się całego jej zapasu. Summony działają na bardzo podobnej zasadzie co w jedynce, dostaliśmy jednak kilka nowych jak np. Kurczak Mały.

Sporą zmianą jest także wprowadzenie tzw. "Reaction Commands" czyli dostępnych pod trójkątem specjalnych akcji zależnych od przeciwnika z jakim walczymy czy miejsca w jakim się znajdujemy. I tak czasami Sora wykorzysta przeciwnika niczym piłkę do kosza po prostu go sobie odbijając, czasami wykona unik, a jeszcze kiedy indziej po prostu w widowiskowy sposób mu przywali. Korzystanie z "Reaction Commands" jest często nieodzowne, jako, że tym razem (poza korzystaniem ze specjalnych "form" zwanych Drive, o czym za chwilę) tylko tak możemy unikać ataków. 

Znalezione obrazy dla zapytania kingdom hearts 2 wisdom form
Jeden z dostępnych w grze Drive'ów: Wisdom Form
Źródło: https://tiny.pl/tn7jm
Właśnie, Drive'y: to jest coś czego w jedynce w żadnej formie nie mieliśmy. Otóż w miarę gry Sora będzie zdobywał dostęp do kolejnych form w jakie będzie mógł się przemieniać, czy to zwiększających jego siłę fizyczną, magię czy jakieś inne statystyki (pod koniec gry dostaniemy pewną taką "łączącą" wszystkie w "jedną", ale pojawia się ona w trakcie gry bardzo losowo). W calu ich wykorzystania będziemy musieli napełnić specjalny pasek i każda z form wykorzysta inną jego część, a niektóre wręcz całość. Wszystkie Drive'y wyposażamy także we własne Keyblade'y i osobno lewelujemy, a każda z nich podnosi swój poziom na nieco innych zasadach: w jednej za każdego pokonanego w niej przeciwnika dostajemy punkt doświadczenia (a więc jeden wróg równa się jednemu punktowi expa), a w innej dostajemy je tylko za wykańczanie przeciwników "finisherami". Rozwiązanie to powróci później niestety dopiero w trójce, a szkoda: bardzo je lubię.

To co niestety uległo niewielkiej zmianie to znienawidzone przeze mnie latanie Gummi Shipem: jest bardziej widowiskowo, lokacje to już nie są randomowe kwadraty i kółka, ale mechanika nie jest wcale jakoś przesadnie lepsza. Ot, tempo jest nieco większe, lokacje bardziej żywe, ale nic więcej, a więc i ja nie będę się na ten temat przesadnie dużo rozpisywał.

Maybe you need a guardian?

Na sam koniec zostawiłem sobie informacje o trzech rzeczach grafice, muzyce i...cameo postaci z serii Final Fantasy. Zacznijmy może od tego ostatniego, bo co by o dwójce nie mówić to jeżeli jest taka rzecz, którą robi autentycznie najlepiej to właśnie to. Postaci z "Fajnali" pojawia się tutaj więcej, odgrywają większą rolę i są o wiele lepiej napisane. Ba, niektóre (jak chociażby Squall) nawet lepiej niż w swoich własnych grach! Gwarantuję wam, że jeżeli tylko znacie fabułę Final Fantasy X (czy chociażby jeden konkrety jej wątek) kiedy zobaczycie w jaki sposób i gdzie pojawia się Auron będziecie mieli gigantycznego banana na twarzy. Kontynuowany jest także wątek walki Sepirotha i Clouda, który niestety nie doczekał się tutaj satysfakcjonującej konkluzji i chyba nigdy już się jej nie doczeka, bo jedyne co dostaliśmy w trójce to (mały spoiler) niewielkie easter-eggi, a żadnych postaci czy większych, ciekawszych nawiązań.

Znalezione obrazy dla zapytania kingdom hearts 2 auron
Auron jest jedną z najlepiej wprowadzonych
"gościnnych" postaci w calutkiej serii

Źródło: https://tiny.pl/tn7j4
Graficznie mamy do czynienia z grą wyciskającą z PS2 dosłownie ostatnie soki. I ja wiem o istnieniu God of War 2 na ten przykład, ale do cholery, Kingdom Hearts 2 jest tak barwne, zróżnicowane i przy tym stylizowane, że nie zestarzało się pod względem oprawy graficznej do dzisiaj praktycznie nic, a nic, czego o wspomnianym już God of War 2 z ręką na sercu powiedzieć nie mogę. 

Muzycznie także nie mam nic do zarzucenia, a tytuł ten tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że Yoko Shimomoura jest dla serii Kingdom Hearts tym samym czym Nobuo Uematsu jest dla Final Fantasy: kimś niezastąpionym (aczkolwiek Pani Shimomura jako kompozytor ścieżki dźwiękowej jednak godnie zastąpiła Nobuo Uematsu na tym stanowisku). Motyw przewodni śpiewany przez Utadę Hikaru czyli "Sanctuary" także jak zawsze wymiata i idealnie oddaje to z czym w trakcie gry będziemy się my jako gracze i Sora ze spółką mierzyć. No i oczywiście "The Other Promise", które niesie ze sobą tak gigantyczny ładunek emocji, że wystarczy usłyszeć zaledwie jego początek, a do oczu cisną nam się łzy. Dlaczego: dowiecie się jeżeli zagracie.

Got it memorized?

Nie zachwycałem się może tutaj aż tak bardzo jak pisząc o jedynce, ale wiedzcie jedno: tamta gra była dla mnie siłą rzeczy pierwszym zetknięciem z tą serią i jako takowe czymś absolutnie wyjątkowym. Dwójka jest jednak lepsza pod praktycznie każdym względem od fabuły, przez muzykę (no, może akurat tutaj mamy remis), a na gameplayu kończąc. Do tego edycja "Final Mix" dodaje do tego jeszcze więcej, w tym kilka fabularnych walk, które wcześniej były zaledwie cut-scenkami. Poprawiła wszystkie błędy poprzednika będąc grą większą, bardziej dopracowaną i pod każdym względem lepszą. Czy jednak pomimo konfundującej fabuły dalej warto dać jej szansę, nawet nie znając wszelakich "spin-offów"? Jasne, że tak! Warto dla czystej frajdy z rozgrywki, wizualiów czy całej reszty innych rzeczy o jakich już wyżej wspomniałem. A fabuła? Od czegoś mamy ten YouTube: lećcie i oglądajcie!

Plusy:
-Większa, lepsza, ładniejsza
-Zdecydowanie poprawiony, dynamiczniejszy system walki
-Multum aktywności pobocznych
-Fenomenalne cameo postaci z serii Final Fantasy
-Muzyka na najwyższym poziomie
-Odważniejsze wykorzystywanie światów Disney'a i ciekawsze światy "autorskie"
-Niesamowicie widowiskowe starcia z bossami

Minusy:
-Fabuła pomimo tego, że bardzo ciekawa jest nieco zbyt konfundująca dla nowicjuszy
-Dalej nudne sekcje w Gummi Shipie
-Nieco zbyt łatwa

*Poszczególne śródtytuły to cytaty z gry

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz