Źródło: https://tiny.pl/t45rl |
Wiele się mówi o Makoto Shinkaiu jako współczesnym Hideo Miyazakim. Nie odbierając jednak nic temu człowiekowi, wszyscy chyba zapominają o kimś kogo produkcjom zdecydowanie bliżej do tych słynnego już twórcy ze studia Ghibli. Mowa tutaj o Mamoru Hosodzie, którego najnowsze dzieło - wspomniane już w tytule Mirai - otrzymało w zeszłym roku nominację do Oskara jako pełnometrażowy film animowany. Czy zasłużenie?
Filmy Mamoru Hosody możemy zasadniczo podzielić na dwie kategorie. Pierwsza z nich to te "luźne" produkcje adresowane do większości widzów opowieści w stylu Dziewczyny skaczącej przez czas, które to nie próbują mierzyć się z czymkolwiek i są po prostu dobrymi filmami. Ciekawsza jest jednak grupa druga czyli te, które biorą sobie za cel przekazanie widzowi tego jak Hosoda postrzega rodzinę, panujące w niej zależności i cele poszczególnych jest członków. Do tej właśnie kategorii należą chociażby uwielbiane chyba wszędzie (także przeze mnie) Wilcze Dzieci, gdzie widzimy bezwarunkową miłość matki do własnych dzieci czy też Dziecię Bestii gdzie możemy przyjrzeć się skomplikowanej relacji na linii ojciec-syn. Mirai z kolei próbuje nam pokazać skomplikowane zależności jakie potrafią niekiedy zajść pomiędzy rodzeństwem. Czy jednak robi to równie dobrze jak dwie powyższe produkcje?
Źródło: https://tiny.pl/t459d |
Kun jest 5 letnim chłopcem mieszkającym wraz z rodzicami w małym mieszkaniu w Yokohamie. Uwielbia bawić się w ogrodzie ze swoim psem, Yukko, oraz gromadzić coraz to nowe modele pociągów, które kolekcjonuje niczym filatelista znaczki pocztowe. Jest oczkiem w głowie zarówno swoich rodziców jak i dziadków. Tą sielankę burzy jednak pojawienie się w jego życiu młodszej siostry - tytułowej Mirai - która kradnie całą uwagę otoczenia, która do tej pory skupiała się na małym Kunie.
Chłopiec po początkowym zachwycie nowym członkiem rodziny szybko zaczyna mieć go dość. No bo jak to tak, takie małe "coś" sprawiło, że już nikt nie zwraca na niego uwagi? Tak nie może być! I tak chodzi sobie podirytowany i swoim zachowaniem próbuje nieskutecznie zwrócić na siebie uwagę rodziców aż pewnego dnia dzieje się coś niezwykłego i jego przydomowy ogród zmienia się nie do poznania, a w samym jego środku spotyka tajemniczą nastolatkę, która przedstawia mu się jako...jego pochodząca z przyszłości młodsza siostra. I właśnie tutaj zaczyna się nasza przygoda.
Źródło: https://tiny.pl/t4598 |
Na tym krótkim opisie fabuły może jednak poprzestanę nie chcąc psuć wam frajdy z oglądania. Celowo też zastosowałem w powyższym akapicie kilka skrótów myślowych i ukryłem kilka istotnych dla fabuły faktów: odkryjecie je sami oglądając. Skupmy się więc na najważniejszym: co tak naprawdę Hosoda chce nam poprzez Mirai przekazać? W przypadku Wilczych Dzieci mieliśmy do czynienia z pokazem bezwarunkowej matczynej miłości, takiej która nie zna barier i której nic nie jest straszne. Opisywany tutaj film próbuje nam z kolei pokazać nie tylko jak ważne jest uczenie się od starszych pokoleń i jak samemu do takowego należąc trzeba być wzorem dla tego młodszego: wręcz przeciwnie, Mirai chce nam pokazać jak istotnym jest uczenie się od siebie nawzajem.
I tak w trakcie filmu samolubny początkowo Kun poprzez kolejne wydarzenia jakie go spotykają całkowicie zmieni swoje nastawienie do swojego otoczenia, ucząc się nie tylko od samej Mirai, ale i od innych członków swojej rodziny. Wzorem Dziewczyny skaczącej przez czas, tutaj też mamy lekki motyw, hm....podróży w czasie, że tak to powiem aby uniknąć większych spoilerów. Nasz młodzieniec zobaczy, że jego rodzice też kiedyś, dokładnie tak jak on byli dziećmi i wbrew temu co próbują mu wmówić nie zachowywali się od niego wiele lepiej: wszystko przyszło z czasem. Tym sposobem nasz młodzieniec nauczy się czegoś tak od swojej mamy jak i taty czy siostry...ale niekoniecznie od tych ich wersji jakie dobrze zna.
Widzicie już do czego wszystko to zmierza? Na podstawie doświadczeń jakie spotkały wszystkich członków jego rodziny Kun powoli dorasta do roli starszego brata. Wie, że tak jak ktoś nauczył czegoś jego, tak on będzie musiał kiedyś w przyszłości całą tą wiedzę przekazać swojej siostrze. Ze wszystkich tych wydarzeń, przeszłych i przyszłych dowiaduje się, że nie jest w swojej rodzinie jedynym członkiem, a inni także mają swoje własne pragnienia, przywary czy nawet...imiona (zobaczycie o czym mówię w końcówce filmu, scena na dworcu kolejowym jest fenomenalna).
Źródło: https://tiny.pl/t45cj |
W jednej z końcowych scen Kun stoi samotnie w przedziale w pociągu. Przerażony, nie wie co zrobić i w końcu zbiera się w sobie i z niego wybiega. Ta scena idealnie pokazuje to jak ogromna przemiana w nim zeszła: wylatuje z pociągu, który mógłby go zaprowadzić co najwyżej w kierunku wiecznej nieświadomości i wykrzykuje imię swojej siostry, dodając do tego, że jest "starszym bratem Mirai". W końcu dorasta do roli brata, wiedząc jak ogromna odpowiedzialność na nim ciąży. Dosłownie bierze na swoje barki "przyszłość", bo to też w języku japońskim oznacza imię jego siostry i tak też możemy odczytać sam tytuł, który w oryginale brzmi Mirai no Mirai, czyli Mirai z przyszłości. To nie jest film tylko i wyłącznie o Kunie czy jego siostrze: to produkcja opowiadająca o tym jak istotna jest nauka czerpana nie tylko z przeszłości, ale i z przyszłości. W końcu nie tylko Kun uczy się tutaj czegoś od każdego z członków swojej rodziny, ale także oni uczą się czegoś od niego.
Wszystkie te cudowności podkreśla charakterystyczna już dla filmów Hosody lekka, ale charakterystyczna kreska. Brakuje mi tutaj nieco pełnego wypasu jakie dostałem w przypadku Dzięcięcia Bestii, ale i sam film jest nieco bardziej kameralny niż tamten. Ogląda się go z przyjemnością i niezwykłą lekkością: przypomina filmy od Ghibli o wiele bardziej niż produkcje Makoto Shinkaia. Wszystko to podkreśla całkiem sympatyczna ścieżka dźwiękowa skomponowana przez Masakatsu Takagiego, brakuje tutaj jednak kawałka, który zapadł by mi bardziej w pamięć: niemniej jako całość nie jest źle.
Źródło: https://tiny.pl/t45dx |
Pomimo tego co napisałem na początku to nie jest tak, że Mirai "nie jest dla każdego" i spodoba się tylko osobom posiadającym rodzeństwo. Jasne, takowe docenią film o wiele bardziej (ja sam niczym Kun w pewnej scenie miewam ochotę przywalić mojej młodszej siostrze w twarz pociągiem), ale i wszyscy inni docenią jego uniwersalny przekaz i piękną animację. Często spotykałem się z zarzutem, że filmy Hosody są dosyć łopatologiczne i poruszają w gruncie rzeczy dosyć proste problemy...ale właśnie dlatego są takie dobre. Odnoszę wrażenie, że w obecnych czasach właśnie czegoś takiego potrzebujemy: rozmawiając cały czas o tych Wielkich Ważnych i Poważnych Rzeczach™ zapominamy, że istnieją też te małe, które są o wiele bliższe większości z nas. Bądźmy wdzięczni za to, że chociaż Mamoru Hosoda zdaje się o tym pamiętaj: my też powinniśmy.
Tytuł polski/angielski: Mirai/Mirai of the future
Tytuł oryginalny: Mirai no Mirai
Rok produkcji: 2018
Rok produkcji: 2018
Typ: film kinowy
Czas trwania: 98 minut
Studio odpowiedzialne za produkcję: Chizu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz