Źródło: https://tiny.pl/ts361 |
Serialowe Made in Abyss było jednym z moich ulubionych anime roku 2017 i jak tak teraz o tym myślę obecne chyba jednym z ulubionych w ogóle. Bloga wtedy jednak nie prowadziłem, napisać jak o tym nie miałem, a niedawno światło dzienne ujrzały trzy filmy bazujące na tym samym mangowym oryginale. Dwa z nich były powtórkowe, trzeci kontynuuje historię przedstawioną i - nad czym mocno ubolewam z powodu świetnych opinii na jego temat - niestety na razie miał premierę tylko w Japonii. Dzisiaj zajmiemy się więc zaledwie pierwszym filmem streszczającym nam fabułę pierwszych 8 z 12 odcinków serii TV i przy okazji moją opinią na ich temat: podsumowanie całości pojawi się na dniach przy okazji recenzji drugiego filmu powtórkowego. Dobra, ale czy jest w ogóle czym się tak naprawdę zachwycać?
Ano jest, bo i samo Made in Abyss pomimo dosyć prostych założeń jest niesamowicie wciągającą i pod każdym względem piękną opowieścią. Zacznijmy może jednak od tych założeń właśnie. W świecie przedstawionym bowiem w pewnym momencie pojawiła się ogromna dziura nazwana Otchłanią (tak będę tutaj określał Abyss, nawet pomimo występowania tego właśnie słowa zarówno w angielskiej jak i japońskiej wersji). Ludzie zakładali wokół niej własne osady i zapuszczali się w nią coraz głębiej aż w końcu wokół powstało miasto Orth, a osoby schodzące w czeluście Otchłani założyły własną gildię gdzie stopień każdego z jej członków był określany przez kolor posiadanego przez niego gwizdka, od czerwonego (początkujący) po nieliczne białe gwizdki będące absolutną elitą wśród elit.
Źródło*: https://tiny.pl/t6hr5 |
Nasza główna, Rico, jest kimś właśnie takim: początkującym poszukiwaczem, który ledwo co uzyskał czerwony gwizdek. Entuzjazmu mógłby jej pozazdrościć jednak niejeden profesjonalista i po częstokroć garnie się tam gdzie nie powinna często wpędzając się tym w kłopoty. Pewnego jednak dnia na jednym z wyżej położonych w Otchłani miejsc znajduje tajemniczego robotp-chłopca, którego zabiera do sierocińca w którym mieszka. Okazuję się on czymś więcej niż początkowo można by pomyśleć, bo praktycznie każda część jego ciała jest bardzo cennym artefaktem pochodzącym z samego dna Otchłani, miejsca gdzie nikt (ale czy aby na pewno?) jeszcze nie dotarł. Niedługo po tych wydarzeniach Rico otrzymuje od swojej matki (a przynajmniej tak myśli), legendarnego Białego Gwizdka Lyzy list mówiący, że jest na samym dole i "czeka". Jak możecie się więc domyślić Rico wraz z nowo poznanym przyjacielem nazwanym Reg ruszają w podróż na samo dno Otchłani. I oh boy, cóż to będzie za przygoda!
Jak już na wstępie napisałem pierwszy film streszcza zaledwie 8 z 12 odcinków anime i jest to ten "nudniejszy" fragment całości. Ująłem to w cudzysłowie nie bez powodu, bo nudy jako takiej tutaj nie uświadczymy. Chodzi raczej o to, że większość czasu tutaj Made in Abyss jest po prostu wstępniakiem do większej historii, powoli przedstawia nam się postacie i zaznajamia ze światem i istotą Otchłani, której nawet postacie nie są w stanie w pełni pojąc. Im dalej jednak w las tym bardziej z pozornie dziecinnego i przeznaczonego dla młodszych widzów tytułu wszystko przekształca się w pełną mroku i klimatu tak gęstego, że można go kroić nożem opowieść. W pierwszym filmie jednak (jak i częściowo też w drugim, ale to kiedy indziej) nie da się odczuć tego, że jesteśmy dopiero na samym początku przygody i do końca jeszcze daleko. Ale uwierzcie mi, jeżeli uznacie, że to co zobaczycie tutaj jest "mocne" to lepiej nawet nie odpalajcie drugiego filmu lub serialu. One bowiem zjedzą was, wyplują i nakopią do tego co wypluły, a temu wszystkiemu będzie towarzyszyć cała lawina różnorakich emocji. Co jest oczywiste ze względu na krótszą długość filmu kilka scen zostało wyciętych, kilka jednak dodano: głównie związanych z przeszłością Rega.
Źródło: https://tiny.pl/t6h2w |
Źródło: https://tiny.pl/t6qqg |
Nawet jednak jeżeli nie zainteresował was ten zarys fabuły to zdecydowanie warto obejrzeć ten film (czy też jego wersję serialową) dla samej oprawy audiowizualnej bo ta naprawdę wyrywa z kapci. Wszystko jest niesamowicie, każda warstwa Otchłani w jakiej bohaterowie zawitają różni się od siebie całkowicie czy to kolorystyką czy otoczeniem i z odcinka na odcinek (czy z minuty na minutę) wszystko potrafi obrócić się o 180 stopni. Dawno nie widziałem czegoś tak ładnego. Jasne, są produkcje technicznie o wiele bardziej dopracowane (te nieszczęsny filmy Makoto Shinkaia...), ale nie dorastają one do pięt kierunkowi artystycznemu jakie obrał mangowy pierwowzór Made in Abyss i jego późniejsza adaptacja. Aż przypominają się tutaj najlepsze produkcje studia Ghibli. Wszystko to jest podkreślone absolutnie wybitą i wyrywającą z kapci muzyką skomponowaną przez Kevina Penkina i już nie mogę się doczekać aż odsłucham jego kompozycje do 3 filmu i drugiego sezonu serialu, który właśnie został zapowiedziany. Jeżeli dalej was nie przekonałem odsłuchajcie chociaż ścieżki dźwiękowej: nie pożałujecie.
Źródło: https://tiny.pl/t6qm2 |
Recap jak to recap i jednak za wiele od siebie nie dodaje, ale idealnie podsumowuje wszystkie wydarzenia i dla kogoś kto nie ma ochoty oglądać serialu będzie jak znalazł. Warto wam jednak wiedzieć, że jest (co zaznaczę ponownie) tylko wstępniakiem przed prawdziwym emocjonalnym rollercoasterem i tym czym ta seria jest. Warto jednak przed tym co nas wszystkich czeka w dalszej części dać się ponieść chwilowo jeszcze dosyć luźnej i sympatycznej opowieści: dalsza część historii nie dam nam już nawet chwili oddechu.
Tytuł polski/angielski: Made in Abyss Movie 1: Journey's Dawn
Tytuł oryginalny: Made in Abyss Movie 1: Tabidachi no Yoake
Rok produkcji: 2019
Typ: film kinowy (recap)
Czas trwania: 120 minut
Studio odpowiedzialne za produkcję: Kinema Citrus
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz