sobota, 14 marca 2020

Uncharted 4: Kres Złodzieja (PS4) - Sic Parvis Magna [RECENZJA]

Znalezione obrazy dla zapytania: uncharted 4 kres złodzieja
Źródło: https://tiny.pl/tb1tv
Aż ciężko uwierzyć, że pierwsza część serii ma na karku już aż 13 (!) lat. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że była to raczej dosyć prosta pod praktycznie każdym względem produkcja i dzisiaj nieprzesadnie ma czym zachwycać (aczkolwiek dalej posiada w sobie wiele uroku). Przywitaliśmy się w niej jednak z niejakim Nathanem Drake'm i po 9 długich latach w roku 2016 przyszło nam się w końcu z nim pożegnać. Po skromnych początkach nadeszła prawdziwa wielkość. Oto przed wami Uncharted 4: Kres Złodzieja. 


Właśnie ukończyłem Uncharted 4 po raz drugi i dalej ciężko mi uwierzyć w to jak motto jakie główny bohater "zapożyczył" sobie od Sir Francisa Drake'a idealnie wpasowuje się w to co seria sobą reprezentuje. Skromna jedynka, rozbuchana dwójka i trójka oraz zjadająca to wszystko na śniadanie czwórka. "Wielkość od skromnych początków" tutaj nie oznacza jedynie klasycznego "więcej, lepiej, mocniej", bo Kres Złodzieja jest o wiele doroślejszą od poprzedników grą. Dorośli gracze, dorośli twórcy, dorósł i sam Nate. Podtytuł jest niezwykle w tym przypadku wymowny, bo dla każdej z wymienionych osób nastaje właśnie ich prywatny "kres złodzieja". Gracze i twórcy żegnają się z serią, a główny bohater musi zakończyć pewien etap w życiu. Czy jest to jednak dla niego definitywny koniec i godne pożegnanie? Uwaga: możliwe spoilery z poprzedników.

I am a Man of Fortune, and I must seek my Fortune*

Kurde, ciężko mi się zabrać do napisania czegoś o Uncharted 4. Myślałem, że przy drugim podejściu podejdę do niego nieco chłodniej, będę bardziej zwracał uwagę na wszelakie braki i niedostatki, że emocje towarzyszące poszczególnym wydarzeniom będą nieco mniejsze. Nic takiego jednak się nie stało i co poradzę...znowu czekała na mnie cała masa wzruszeń, śmiechu i scen tak epickich, że nie było potrzeby nawet podnosić żuchwy z podłogi skoro za chwilę znowu i tak musiałaby tam wylądować. Dobra, zacznijmy może jednak od początku.

Znalezione obrazy dla zapytania: uncharted 4 sam and nate
Nathan jest pojawieniem się brata jeszcze bardziej zdziwiony niż gracz
Źródło: https://tiny.pl/tb17j
Pamiętacie początek dwójki, ten z wykolejonym pociągiem? Gra rozpoczęła się od istnego trzęsienia ziemi po czym zwolniła cofając się nieco i dając nam okazję do zapoznania się z kontekstem tego wszystkiego i doprowadzając nas do wydarzeń z prologu po wielu godzinach grania. Czwórka zaczyna się w podobnym stylu. Sztorm, łódź, Nathan i jego brat Samuel (o którym na tym etapie jeszcze nic nie wiemy, nawet o tym, że są z Nate'm rodzestwem) pędzą w kierunku jakiejś wyspy na karku mając całe hordy najemników. Jak zawsze jednak coś się nie udaje, bohaterowie wpadają w morskie głębiny, czas się cofa...a my dalej jesteśmy pod wodą. Od zatonięcia jednak nam daleko. 

Od wydarzeń z końcówki części trzeciej minęło nieco czasu, a Nathan i Elena w końcu się pobrali i razem zamieszkali. Ona dalej pracuje jako dziennikarz, a on pracuje jako nurek, wydobywając zatopione ładunki statków. Żyją sobie spokojnie, monotonne i ułożone życie. Co było minęło, a czasy szalonych przygód to dla nich relikt dawno minionej epoki...a przynajmniej tak mogłoby się wydawać. Nate bowiem z tęsknotą przegląda pamiątki, zerka na zdjęcia, błądzi tępym, zamyślonym wzrokiem po ścianach. Brakuje mu tej adrenaliny, chęć odkrywania nieodkrytego dalej tam w nim siedzi. Kiedy więc niespodziewanie w drzwiach jego biura pojawia się starszy brat o którym myślał, że od 15 lat jest martwy (i żeby nie było, miał ku temu bardzo solidne powody) wykorzystuje pretekst i - tylko z pozoru - niechętnie wyrusza razem z nim na poszukiwania zaginionego skarbu pirata Henry'ego Avery'ego, który ma się rzekomo znajdować w legendarnej pirackiej komunie: Libertalii.

Znalezione obrazy dla zapytania: uncharted 4
Można narzekać na nagłe wprowadzenie postaci Sama, ale zdecydowanie
lepiej docenić to jak świetnie jest on napisany

Źródło: https://tiny.pl/tb138
Jeżeli graliście w poprzedniki (a szczególnie trójkę) coś powinno wam tutaj zazgrzytać. Halo, jaki brat? Jakie 15 lat? Co się dzieje? Nie da się ukryć, że postać Sama jak ciekawie by nie była napisana i pasowała do przedstawionej tutaj historii...nie ma absolutnie sensu. No bo jak gracze mają uwierzyć w to, że Nate nic a nic o nim wcześniej nie wspominał, nawet w trakcie retrospekcji w Oszustwie Drake'a, gdzie to wcielamy się w bohatera będącego w praktycznie tym samym wieku co w identycznych sekwencjach tutaj, gdzie Sam jest już obecny. Nie chcę zagłębiać się tutaj w większe spoilery, ale no...nie klei się to wszystko. Warto jednak przymknąć na te drobnostki oko, bo Sam jest świetnie napisaną postacią i jego więź z bratem jest jednym z najważniejszych elementów czwórki. Wspomnieć jednak o tym "niedopatrzeniu" trzeba, bo jest aż nazbyt widoczne.

For those who prove worthy, Paradise awaits

Od samego początku gry widać, że poszczególne elementy fabuły będą tutaj rozłożone inaczej. Twórcy dużo czasu poświęcają na zarysowanie motywacji poszczególnych postaci i opowiedzenie czy pokazanie nam w ten czy inny sposób co czują. W żadnym poprzednim Uncharted nie czułem tego jak bardzo osobista i bezpośrednio związana z życiem bohaterów jest to przygoda. Praktycznie każdy tutaj odkrywa inną stronę siebie i to czego tak naprawdę od życia chce i sztuka ta udała się nawet w przypadku dopiero co wprowadzonego do fabuły Samuela. Żegnamy z hukiem stare przy okazji z nadzieją wyczekując nowego. 

Znalezione obrazy dla zapytania: uncharted 4 interactions
Widzicie ten trójkąt nad głową postaci? Czas na dodatkowy dialog
Źródło: https://tiny.pl/tbj52
Twórcy tworząc Uncharted 4 wyraźnie wzorowali się swoją poprzednia grą, The Last of Us. Tam mamy do czynienia z wolniejszym tempem i (przepraszam, ale powtórzę to znowu) o wiele bardziej osobistą historią. W tamtej grze relacja pomiędzy Joelem i Ellie (dwójka głównych bohaterów) była budowana przez całą ich podróż w formie mniejszych bądź większych interakcji i dialogów. To samo widzimy tutaj i w przeciwieństwie do poprzedników absolutnie cały czas (z naprawdę bardzo krótkimi wyjątkami) ktoś nam towarzyszy i z takimi osobami możemy odpalić całą  tonę opcjonalnych dialogów czy pomniejszych fajnostek. Nadaje to postaciom o wiele więcej głębi, a przy tym osoby, które postanowią to olać praktycznie nic ważnego nie stracą. A, że nic ważnego nie znaczy, że nic ciekawego.

Powaga całości powagą całości, tytuł ten jednak dalej nie stracił nic ze swojego humory. Wszelakie cięte teksty Nate'a i liczne "luzackie" momenty dalej tutaj są, gwarantuję wam, że słysząc niektóre będziecie mieli banana na twarzy. To dalej ten Uncharted jakiego znacie i kochacie, po prostu nieco wolniejszy, dojrzalszy i mniej szalony...a przynajmniej pod względem fabuły.

Damnation seize my soul if I give you quarters, or take any from you

Pod każdym innym względem bowiem mamy tutaj do czynienia z absolutną jazdą bez trzymanki. Zwiedzimy Szkocję, Madagaskar i przepiękne rajskie wyspy. Weźmiemy udział w jednej z najlepszych scen pościgów z jakimi miałem do czynienia w grach. Zawalczymy na miecze na pokładzie płonącego statku czy niczym Arsen Lupin włamiemy się na nielegalną aukcję jako jeszcze mniej legalni złodzieje. Wydaje wam się, że wymieniłem tutaj wiele? To źle wam się wydaje, bo Kres Złodzieja po prostu opływa w takie atrakcje. 

Znalezione obrazy dla zapytania: uncharted 4 details
Widzicie te promienie słoneczne barwiące prześwitujące przez ucho?
Ile gier może poszczycić się takim przywiązaniem do detali?

Źródło: https://tiny.pl/tbjpv
To wszystko jest dodatkowo okraszone absolutnie prze-cu-dow-ną oprawą graficzną. Mamy co prawda wszelakie Horizony, RDRy czy God of Wary, które mogą być technicznie bardziej dopakowane, większe i w ogóle będące "bardziej" i "więcej". Doceniam tam kunszt twórców i wiem, że są osoby jakim mogą się one niesamowicie podobać, ale żadna z nich nie powodowała u mnie w trakcie grania tak niesamowitego opadu żuchwy jak Uncharted 4. Od ogółu do szczegółu bowiem to wszystko jest tak przepiękne, że aż głowa mała. Widoki jakimi gra nas częstuje zapierają dech w piersi i aż ciężko nie przystawać co chwila i nie podziwiać. Szkocja, Madagaskar czy (czego nie uważam za spoiler, chyba każdy domyśla się, że w końcu tam trafimy) sama Libertalia są absolutnie niesamowite. Wszystko to jest wypchane szczególikami tak drobnymi, że aż ciężko uwierzyć w to, że komuś chciało się je opracowywać i nawet nie będę próbował ich tutaj wymieniać, bo zapewne i tak większość bym pominął, a części najpewniej nawet nie zauważyłem. Tutaj emocje postaci można wręcz wyczytać z ich oczu! Do tego wszystkiego dostajemy tutaj kilka pseudo-otwartych lokacji gdzie to możemy względnie swobodnie się poruszać (terenówka bądź na łodzi) i dostajemy kilka aktywności pobocznych. Są to najmniej lubiane przeze mnie rozdziały, bo stwarzają wrażenie na siłę rozciągniętych i wrzuconych tutaj tylko po to aby ludzie nie narzekali na przesadą liniowość produkcji, tak jakby miałoby to być w tym przypadku czymś złym.

Znalezione obrazy dla zapytania: uncharted 4 chase
Są tutaj takie momenty, że nie ma kiedy nawet złapać oddechu
Źródło: https://tiny.pl/tbjl7
Gameplayowo nie pozmieniało się tak znowu wiele, ale przez przeskok na nową generację i doświadczenie płynące z poprzedników magicy z Naughty Dog o wiele lepiej wszystko dopracowali. Dalej mamy tutaj do czynienia z przygodową grą akcji gdzie główne skrzypce grają dynamiczne wymiany ognia, wspinaczka i proste zagadki logiczne. Tak jak i w warstwie narracyjnej, tak i tutaj widać wyraźne wzorowanie się na The Last of Us. Fizyka broni nieco się zmieniła, odrzut jest jakby nieco większy, a same starcia pomimo tego, że nic nie straciły na dynamice sprawiają wrażenie takich jakby bardziej, bo ja wiem...stonowanych? Moc broni też zwyczajnie o wiele bardziej czuć i każdy wystrzał ze strzelby czy seria z karabinu mają o wiele większe "pieprznięcie". Walka wręcz przesadnie się nie zmieniła i dalej jest bardzo prosta, ograniczając się do mashowania kwadratu i okazyjnym wduszeniu trójkąta. 

"Areny" na jakich będziemy toczyć starcia zyskały jednak na rozmiarze tak w pionie jak i poziomie, dając nam teraz o wiele więcej możliwości. W trakcie walki często będziemy się wspinać, zeskakiwać wrogom na głowy i korzystać z kolejnej nowości czyli linki z hakiem na której to w określonych miejscach możemy się zaczepić. Większe lokacje sprzyjają też skradaniu się i został tu na nie położony przez to o wiele większy nacisk niż poprzednio, a część lokacji można przejść nie oddając nawet jednego strzału. Jest to jednak mechanika dosyć prosta i o tyle irytująca, że jeżeli na mapie zostanie nawet i ostatni przeciwnik, a my przypadkiem wciśniemy nie ten klawisz czy zwyczajnie wywołamy alarm zostają wezwane posiłki, a cały nasz wysiłek trafia szlak, bo i tak będziemy musieli wziąć udział w otwartym konflikcie. Fajnie jednak, że możliwość skradania się w ogóle została tutaj zaimplementowana, bo w poprzednikach po cichu mogliśmy przemknąć tylko  w nielicznych, z góry określonych momentach będąc skazanymi na walkę. Dodam też, że o wiele lepiej rozłożony jest tutaj poziom trudności i raczej już nie trafimy na aż tak potężne wąskie gardła jak miało to miejsce poprzednio. Nie znaczy to, że trudniejsze momenty się nie trafią, nie są one już jednak aż tak irytująco niesprawiedliwe jak wcześniej.

Znalezione obrazy dla zapytania: uncharted 4 puzzle
Zagadki w serii nigdy nie należały do najtrudniejszych i czwórka
nie jest tutaj wyjątkiem

Źródło: https://tiny.pl/tbj4c
Wspinacza to dokładnie to samo co wcześniej tylko "bardziej, mocniej, więcej". Jest mocno zautomatyzowana i naprawdę ciężko tutaj coś "skiepścić", bo wszystko jest oskryptowane do granic możliwości, a ewentualny nieco nieudany skok gra zazwyczaj "dociągnie". Nie przeszkadza to jednak w absolutnie niczym, bo nie po to gra się w Uncharted aby doświadczać wymagających sekwencji zręcznościowych, bo mają one być przede wszystkim niesamowicie efektowne i z tych założeń wywiązuje się z nawiązką. Zagadki jak to zagadki: są w porządku, ale nieprzesadnie się przy nich nakombinujemy. Nawet jeżeli z jakiegoś powodu gdzieś zdarzy nam się utknąć to postacie w mig dadzą nam jakąś wskazówkę. Spełniają jednak swoją rolę o tyle, że dają graczowi poczuć, że jest bystry niczym sam Nathan, nawet jeżeli to właśnie on odwala tutaj całą brudną robotę.

Great things have small beginnings

Lepszego pożegnania z serią Uncharted niż jej część czwarta nie mogłem sobie wymarzyć (i zignorujmy tutaj na chwilę istnienie Zaginionego Dziewictwa, Nate'a i tak już tam nie ma). Dostaliśmy tutaj bowiem produkcję dojrzałą, ciekawą i mającą do powiedzenia i pokazania coś więcej niż tylko tonę widowiskowej akcji okraszonej przyjemnym humorem i cudowną grafiką. Każdy wątek ma tutaj bowiem swój koniec i ciężko mi wyobrazić sobie kogoś kto nie byłby tym wszystkim usatysfakcjonowany. Jasne, można zagrać w U4 bez znajomości poprzedników i dalej świetnie się bawić. Takim osobom zabraknie jednak całego tego emocjonalnego bagażu, nie będą przywiązanie do tych postaci niczym starzy wyjadacze (tylko zaczekajcie na epilog!). Dlatego też  radzę przed zagraniem w czwórkę nadrobić sobie poprzedniczki, a nie powinno to być obecnie większym problemem: zarówno wersje na PS3 i PS4 można wyrwać za grosze. Dla mnie była to przygoda jak żadna inna. Żegnaj Nathanie Drake'u. Będę tęsknić.

Plusy:
-Niezwykle satysfakcjonująca fabuła, będąca idealnym zwieńczeniem serii
-O wiele dojrzalsza niż poprzedniczki
-Ogromne zróżnicowane lokacji: od deszczowej Szkocji aż po słoneczny Madagaskar
-Pomimo bycia dłuższą niż poprzednie części ani przez chwilę nie nuży
-Licznie mniejsze i większe usprawnienia w systemie walki
-Grafika zrywa czerep
-Możliwość przejścia wielu etapów skradając się...

Minusy:
-...co jednak dalej jest nieco niedopracowane
-Otwarte lokacje są nieco za bardzo rozwleczone i niepotrzebne

*Poszczególne śródtytuły to realne/filmowe/growe cytaty słynnych piratów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz